niedziela, 16 lipca 2017

Rozdział Trzeci

Betowała: Saszka
Severus spojrzał na chłopaka i zamilkł na moment, jakby zastanawiał się, jak to wszystko ma wyjaśnić Potterowi. Miał mu do przekazania wiele rzeczy, które na pewno wywrócą jego świat do góry nogami. 
– Zostawię was samych – powiedziała nagle Avada, bowiem pomyślała, że jej obecność może im przeszkadzać. Severus oficjalnie był członkiem Zakonu Feniksa i ich szpiegował, choć tak naprawdę był po ciemnej stronie. Harry jeszcze nabrałby podejrzeń, że wiele rzeczy mówi ze względu na jej obecność, a nie chciała, aby tak było.
Dopiero po chwili mężczyzna, zaskoczony postanowieniem córki swego pana zaczął mówić ponownie.
– No dobrze, jednak zastrzegam, że niektóre rzeczy mogą cię zszokować, a ja nie zamierzam cię okłamywać, Potter – zaczął nauczyciel. Harry był zaskoczony tym, że jego ton jest spokojny i najwyraźniej chce mu wszystko wyjaśnić. – Powiedz mi – zwrócił się do czarnowłosego. – Co ty właściwie wiesz o swoim ojcu? – Zapytał.
– Co to ma do rze… – zaczął Harry, zdziwiony takim pytaniem.
– Odpowiedz – rozkazał Snape, nie dając dokończyć chłopakowi wypowiedzi.
Harry zamyślił się przez chwilę, zastanawiając się, co odpowiedzieć nauczycielowi eliksirów. Co on wiedział o swoim ojcu? Praktycznie nic. Tak naprawdę nie znał tego człowieka, przecież nie żył od wielu lat, a do tej pory słyszał tylko strzępki informacji. Jednak odpowiedział tyle, ile wiedział – to co dowiedział się z opowieści innych. Zwykłe, podstawowe, niewiele wnoszące fakty.
– Gryfon i szukający w ich drużynie, Huncwot, członek Zakonu Feniksa, pana wróg i z wyglądu bardzo podobny do mnie – wyliczył szybko, w jednym zdaniu. – I to wszystko. No i we wspomnieniu zauważyłem Mroczny Znak na jego ramieniu – dodał, przypominając sobie ów fakt. – Więc domyślam się, że także był śmierciożercą, czego przyznam, nie spodziewałem się i nie rozumiem, dlaczego nikt nigdy mi o tym nie powiedział – dodał chłopak wyjątkowo spokojnie, co nie uszło uwadze Snape’a. Nauczyciela zaintrygowało, że przyjął ów fakt bez złości i tak po prostu o tym mówi. Przecież tą informację poznał zaledwie kilka minut temu. Spodziewał się, iż Potter będzie co najmniej wściekły. Może to nadal wina szoku?
– Co wiesz o Evans? – Zapytał nauczyciel, wypowiadając nazwisko matki chłopaka z wyraźnym obrzydzeniem i pogardą, co też nie umknęło uwadze młodego Pottera, jednak tego nie skomentował, nie chcąc drażnić mężczyzny. Harry wiedział, że być może to jego jedyna szansa, aby dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości.
– Też niewiele, profesorze – oznajmił nastolatek z cichym westchnięciem. Nie rozumiał do czego prowadzą te pytania. – Rudowłosa Gryfonka, członkini Zakonu Feniksa, pochodziła z rodziny mugoli… – zaczął Potter, jednak mu przerwano.
– Niewiele – stwierdził nauczyciel, domyślając się, że wie tyle samo, co o ojcu. – Wiesz nie zbyt dużo, wiesz dlaczego tak mało mówiono ci o Lily i Jamesie? Wiesz czemu Dumbledore, czy ktokolwiek inny tak rzadko o nich wspominał? – zapytał Severus, a chłopak pokręcił głową, na znak zaprzeczenia, więc nauczyciel kontynuował swą wypowiedź. – Bo to wszystko są kłamstwa. Parszywe kłamstwa Albusa Dumbledore’a.
– Założę się, że jedno z wielu, profesorze – wtrącił nastolatek.
– James walczył po ciemnej stronie i był doskonałym śmierciożercą, jak sam widziałeś, miał Znak – powiedział bez ogródek Snape. – Był jednym z kilku szpiegów Czarnego Pana. Tylko Evans była naprawdę po stronie Dumbledore’a, choć James pozostawał w Zakonie. Evans była jedną z najbardziej zaufanych Albusowi osób. Lily oczywiście wiedziała, że James ma znak, dlatego twój ojciec wymyślił historię, że odłączył się od Czarnego Pana, że ciągle się przed nim ukrywa, a przez jakiś czas był pod Imperiusem… – nauczyciel przerwał na chwilę. – Pewnego dnia Lily odkryła, że James wciąż służy Voldemortowi i doniosła o wszystkim Albusowi – dokończył Snape.
Harry miał wobec matki ogromny żal, a nienawiść do tej kobiety, która go dzisiaj ogarnęła nie zmniejszyła się nawet w najmniejszym stopniu. Nie mógł wierzyć w to, że jego matka okazała się być takim potworem. Skazała na śmierć swojego męża, a potem pozwoliła na morderstwo syna.
– A Evans… – kontynuował swój monolog Snape, jednak zamyślił się na chwilę. – Chyba muszę ci opowiedzieć wszystko od początku – powiedział Mistrz Eliksirów, a nastolatek skinął głową. Harry chciał dowiedzieć się jak najwięcej, nawet jeżeli oznaczałoby to słuchanie Severusa Snape’a przez cały dzień.
– Z twoją matką znałem się jeszcze nim oboje rozpoczęliśmy naukę w Hogwarcie, mieszkaliśmy nieopodal siebie w dzieciństwie – zaczął opowiadać nauczyciel. – Lily była inna od reszty dzieci, wydawała się taka… niezwykła. Rzecz jasna, od razu zauważyłem, że jest czarownicą, zdradzały ją dziwne rzeczy, które działy się wokół jej osoby. Zaprzyjaźniliśmy się, a gdy byliśmy już w szkole, nawet wrogość między naszymi domami nas nie poróżniła, nawet nie przeszkadzało mi to, że była szlamą. Nie zwracałem na to uwagi, Lily wydawała się być istnym aniołem. Oboje tak samo nienawidziliśmy Jamesa i reszty Huncwotów, oboje się uczyliśmy, gdy reszta bawiła się w najlepsze – mówił spokojnie Severus. – To wszystko trwało do piątego roku, potem Lily, którą ja znałem przez te wszystkie lata, zmieniła się. Bardzo się zmieniła i ukazała swoje gorsze oblicze. Nasze drogi powoli zaczęły się rozchodzić. Ja chciałem zostać śmierciożercą, natomiast ona stała się prawdziwą fanatyczką Dumbledore’a. Oboje wiedzieliśmy o swoich wzajemnych poglądach i nie mogliśmy tego w żaden sposób pogodzić. Zresztą Lily z każdym dniem wariowała. Była nim całkowicie zaślepiona i nic do niej nie docierało.  Na piątym roku pokłóciliśmy się, a nasza przyjaźń nieodwołalnie została zerwana. Nigdy między nami nie było tego, co wcześniej, a ona słuchała we wszystkim Albusa. Evans wtedy też zwróciła uwagę na Jamesa, który był wpatrzony w nią jak w obrazek. Nie było się wcale czemu dziwić, zawsze była piękna. Wielu hogwartczyków się za nią oglądało. Evans wiedziała, że i James za nią szalał. Nie masz pojęcia jak bardzo twój ojciec kochał Lily, jednak ona była taką suką, że świadomie to wykorzystała. – powiedział Snape nie przebierając słowach. – Wtedy nie była taką Lily, którą ja znałem przez wiele lat. Mimo że służyła po stronie dobra, to nie była wcale święta. Miała parszywy charakter. Zawsze liczyła się tylko ona i jej wygoda. Stała się podła i wyrachowana. Po za tym, jak mówiłem była pod całkowitą władzą Dumbledore’a. Nigdy się nie sprzeciwiała Albusowi i robiła wszystko to, co on jej powiedział. Nie mam pojęcia w jaki sposób ją tak omamił, przecież Lily nie była głupia. Po jakimś czasie, Remus i Syriusz, zorientowali się, że coś jest nie tak i zaczęli na nią uważać. Ostrzegali też wielokrotnie twojego ojca, jednak do Jamesa nic nie trafiało. Był w nią zapatrzony jak w obrazek. Pod koniec szóstej klasy, zaprzyjaźniłem się z Huncwotami, nie licząc tego parszywego szczura Pettigrew’a oczywiście. Okazało się, że mamy podobne poglądy i całkiem nieźle potrafimy się dogadać. Evans się to oczywiście nie spodobało, próbowała zniszczyć naszą przyjaźń, jednak nie udało jej się. Jeszcze przed skończeniem szkoły, w tajemnicy przed twoją matką, ja, Syriusz, James i Remus przyjęliśmy Mroczne Znaki i zaczęliśmy służyć Czarnemu Panu.
– C… co? – Wyjąkał zaskoczony Harry. – Remus i Syriusz służyli Voldemortowi? Przecież oni nienawidzili pana! Tyle razy wypominali, że jest pan śmierciożercą – powiedział Harry. To się przecież w głowie nie mieściło! Do tego przyjaźnili się ze Snape’m! Czy nauczyciel, aby na pewno go nie okłamywał? Więc dlaczego tak często kłócił się z Syriuszem? Dlaczego zawsze docinał Remusowi? Podobno byli przyjaciółmi, a jeszcze nie dawno okazywali wobec siebie jawną wrogość. Harry tego kompletnie nie rozumiał. I najważniejsze, dlaczego żaden z nich do tej pory nigdy tego mu nie powiedział?
– Dokładnie tak właśnie było, Potter, – potwierdził nauczyciel. – Wiem, że to cię dziwi, ale nasza nienawiść była konieczna dla utrzymania ich przykrywki. Nikt ich nie podejrzewał, podczas gdy ukazywali tak jawną niechęć do działań Czarnego Pana. Później, – kontynuował swoją opowieść Snape – gdy skończyliśmy szkołę, Evans i James pobrali się. Tylko widzisz, Potter, ona była z nim tylko dla pieniędzy. Jedynie na tym jej zależało. Evansowie nigdy nie był bogaci, dlatego uczepiła się Jamesa, by mogła żyć wygodnie. Nigdy nie kochała twojego ojca. Evans wstąpiła do Zakonu Feniksa. Później urodziłeś się ty i… Catherine.
– Moja siostra – powiedział cicho Harry.
– Wiesz o Catherine? – zdumiał się Snape.
– Syriusz mi kiedyś powiedział, że mam siostrę, ale nie wiadomo, co się z nią stało – wyjaśnił chłopak. Tak wiele razy zastanawiał się, co się wydarzyło, gdzie jest jego bliźniaczka. Niestety nie znał odpowiedzi na te pytania.
– Zaraz i do twojej siostry dojdziemy – stwierdził Snape i kontynuował swoją opowieść. –  Dopiero po waszym urodzeniu, James przejrzał na oczy i zrozumiał, z kim tak naprawdę się związał. Nie chciał być z Lily, ale został ze względu na ciebie i twoją siostrę. W końcu dzięki temu parszywemu szczurowi, Pettigrew’owi, który do śmierciożerców dołączył nie długo po nas, Evans odkryła, kim twój ojciec jest naprawdę. Doniosła o tym Dumbledore’owi. Natomiast ja, jeszcze tego samego dnia podsłuchałem część przepowiedni. Powiedziałem o tym Czarnemu Panu. Nie wiedziałem o czyje dziecko chodzi. Czarny Pan zorientował się od razu. Wiedział, że to o tobie mowa. Natychmiast udał się do twoich rodziców. Resztę chyba widziałeś – zakończył.
– Widziałem – potwierdził, nie będąc wstanie powiedzieć niczego innego. Te informacje bardzo nim wstrząsnęły i zmieniły cały światopogląd na temat jego rodziców. To wszystko, co usłyszał od nauczyciela było takie nierealne. Nigdy w życiu nie spodziewałby się czegoś takiego! Musiał sobie to wszystko poukładać na spokojnie. 
– To, że Lily zasłoniła cię własnym ciałem, jak rozgłasza całemu światu Albus, to, że chciała byś przeżył, to tylko kolejny wymysł dyrektora – dodał Snape. – Nie zależało jej na tobie. Być może moje słowa są okrutne, jednak nie mam zamiaru cię okłamywać.
– To także nie uszło mej uwadze, profesorze – wtrącił gorzko nastolatek. Nie potrafił tego wybaczyć swojej rodzicielce. 
Co prawda Harry nie przepadał za Snape’em, tak samo jak on za nim, ale nie miał powodów, by go okłamywać. Dlatego Harry uwierzył we wszystko, co Mistrz Eliksirów powiedział. Nie wątpił w to, że wreszcie poznał prawdę.
– Jakieś pytania, Potter?
– Dlaczego wcześniej nikt mi o tym nie powiedział? – zapytał Harry. 
– Dumbledore wymusił na Remusie i Syriuszu Przysięgę Wieczystą, dlatego nie mogli ci nic powiedzieć, żadnej prawdy o przeszłości. Mnie ona ominęła, bowiem jestem oficjalnym szpiegiem zakonu i jakiekolwiek przysięgi mogłyby ograniczać moje zadanie – stwierdził Snape. – Z tego, co powiedział nam portret Fineasa dowiedzieliśmy się, że Remus miał już tego dość i chciał ci o wszystkim powiedzieć, dlatego Dumbledore go uśmiercił. A ja musiałem do tej pory utrzymywać pozory. Dla twojego i mojego bezpieczeństwa. Tak samo Syriusz i Remus, stąd ta wrogość, choć tak naprawdę od dawna między nami nie istniała. 
Harry skinął potwierdzająco głową na znak, że rozumie.
– Co się stało z Catherine? – Zapytał po chwili nastolatek. Osoba jego siostry bardzo go interesowała. Syriusz mówił, że przepadła, że nie wiadomo, gdzie się podziewa. Przecież nawet nie chodzi do Hogwartu!
– Powiedział ci o niej Syriusz? – upewnił się nauczyciel, na co Harry skinął potwierdzająco głową. To było wtedy, gdy jego chrzestny znalazł go w pokoju z drzewem genologicznym Blacków. Opowiadał mu wtedy o swojej rodzinie. Powiedział mu także o jego siostrze. Harry wiedział, że jest jego bliźniaczką i ma na imię Catherine. Akurat wtedy, gdy Harry miał okazje dowiedzieć się czegoś więcej, zawołano Syriusza, bo Stworek coś narozrabiał. Później już nie udało im się powrócić do tej rozmowy. A tak bardzo by tego pragnął. Dzięki tej wiadomości wiedział, że nie jest sam. Wiedział, że gdzieś ma jeszcze jakąś rodzinę.
– Tamtej nocy nie było z wami Catherine, nie mam pojęcia jak to się stało, jednak od dziecka wychowują ją Malfoyowie.
– Co? To niemożliwe! – Przerwał Harry zaskoczony, a na jego obliczu zagościł dziwny wyraz. Jego siostra wychowywała się razem z tleniona fretką? Przecież to w głowie się nie mieściło!
– Catherine, Avada i Draco Malfoy wychowują się razem – powiedział Snape. – Obie chodzą do Durmstrangu.
– Malfoy wiedział? To się nie dzieje naprawdę – stwierdził chłopak zszokowany. Jednak nagle przypomniał sobie jeszcze o jednej rzeczy. – A ta cała przepowiednia, jest prawdziwa? – Zapytał, spoglądając na Mistrza Eliksirów.
– Tak. Akurat to jest jedna z niewielu rzeczy, w których Dumbledore cię nie okłamał – potwierdził nauczyciel. – Jednak nikt nie powiedział, że ona musi się spełnić – dodał spokojnie. – Zależy to jedynie od ciebie i Czarnego Pana. To Dumbledore ogłosił cię Wybrańcem, który go pokona. Po za tym, przepowiednie często są mylne i zawodzą. Nie sądzę, aby było warto na niej polegać, Potter.
– Dlaczego Voldemort nie chce mnie zabić? – zadał kolejne pytanie. O tak, ta sprawa bardzo go interesowała.
– Na to pytanie jaśniejsza odpowiedź mogłaby udzielić ci Avada, bądź on sam. Myślę jednak, że dostrzegł w tobie potężnego czarodzieja, Potter, a ona miała po prostu przeciągnąć cię na stronę Voldemorta. Nie będę cię okłamywał, nawet jeżeli masz wątpliwości wobec mnie, sam postanowisz.
Harry postanowił, że zapyta ją o to.
– Po której stronie pan stoi? – zapytał Harry, wbijając spojrzenie w Snape'a.
– Jestem szpiegiem, Potter. Zawsze będę po wygranej stronie – stwierdził nauczyciel. – Nie mogę dłużej tutaj zostać – oznajmił po chwili Snape. – Masz jeszcze jakieś pytania, Potter? – zapytał Severus, na co chłopak pokręcił głową.
– Nie. Dziękuję panu, profesorze – powiedział nagle Harry, bowiem był wdzięczny nauczycielowi, że przynajmniej on go nie okłamał. Wydawało się, iż Severus jest zaskoczony słowami nastolatka.
– Musisz zrozumieć Potter, że żadna strona nie jest ani dobra, ani zła. – powiedział Mistrz Eliksirów – To od ciebie zależy, którą uznasz za właściwą. Znasz już prawdę, znasz poniekąd cel Voldemorta i zadanie Avady. Poznałeś także znaczną część prawdziwego oblicza Dumbledore’a – stwierdził Snape. Czy on nie próbuje go przekonać do strony Riddle’a? – Jednak możesz być po której stronie zechcesz, ale na własnych warunkach. Jesteś przecież Wybrańcem, Potter. Ja bym to wykorzystał – rzekł Severus na koniec. I wyszedł z pomieszczenia trzepocząc swymi czarnymi szatami. Harry został się sam w pokoju, jednak po chwili dołączyła do niego Avada, niepewna tego, w jakim stanie zastanie Harry’ego.
– Dlaczego Voldemort nie chce mnie zabić? – zapytał, widząc dziewczynę.
– Ojciec dostrzegł w tobie potężnego czarodzieja, Harry. Zamiast cię zgładzić wolałby, abyś odwrócił się od Dumbledore’a – wyjaśniła czarnowłosa bez ogródek, potwierdzając słowa Snape’a. – Ja miałam za zadanie cię przeciągnąć na nasza stronę – dodała, niepewnie spoglądając na przyjaciela, obawiając się jego reakcji na jej ostatnie słowa. Chłopak jednak milczał, nie komentując tego w żaden sposób. Mistrz Eliksirów dopiero mówił to samo.
I prawie ci się udało, Avado – pomyślał jedynie Harry.
– Dlatego też nakłaniam cię do nauki czarnej magii – kontynuowała. – Ojciec odkrył, że więź między wami się pogłębiła, dlatego też tak szybko ją przyswajałeś.
– To by wiele wyjaśniło – rzekł Harry, gdy usłyszał ostatnią wypowiedź przyjaciółki. – I nie boli mnie blizna w jego pobliżu – zauważył nagle. – Mówiłaś, że Voldemort tu jest – przypomniał sobie chłopak i zerknął szybko na drzwi, jakby te miały się otworzyć, a Tom miałby przybyć, aby go zabić. Harry przyznał, że to dość prawdopodobny scenariusz.
– To musiało się stać na skutek więzi między wami – stwierdziła Avada. – Po za tym, nie wydaje ci się to trochę zabawne? – zapytała nagle córka Czarnego Pana. – Jeden z najpotężniejszych czarodziejów w kraju, ugania się za nastolatkiem i nie może go pokonać. To nie buduje strachu – zaśmiała się dziewczyna. 
Harry także uśmiechnął się na stwierdzenie Avady. Jeżeli jej słowa są prawdą, miał jeden kłopot z głowy, nie musi tak lękać się o swoje życie.
– My też już powinniśmy wracać – stwierdziła czarnowłosa. – Nie powinieneś tu dłużej być. Na razie nie jesteś tutaj zbyt bezpieczny – odparła dziewczyna. – Nie wszyscy śmierciożercy wiedzą o tym.
– A tak właściwie, to gdzie my jesteśmy? – zainteresował się nagle Harry, choć ciekawiło go to od samego początku.
– To dom Malfoyów. Mój ojciec ma tu swoją główną siedzibę – poinformowała spokojnie, na co chłopak się zdziwił. 
– Malfoyów? Czy Catherine…
– Nie ma jej tutaj – powiedziała dziewczyna. – Wyruszyła na pewną misję.
– Rozumiem – powiedział chłopak, zdając sobie sprawę, że Avada właśnie przekazała mu, po której stronie jest jego siostra. – Nie obawiasz się, że zdradzę wszystko Dumbledore’owi? Tak otwarcie mówisz o kryjówce, i planach swego ojca – stwierdził chłopak. Gdyby chciał, mógłby ich przecież wydać. Jednak, czy chciał? Avada natomiast, nawet nie wyglądała na zaniepokojoną słowami nastolatka.
– Ufam ci, Harry – powiedziała dziewczyna, wpatrując się w zielone tęczówki nastolatka. – Jesteśmy w końcu przyjaciółmi – dodała z lekkim uśmiechem. Mówiła szczerze, czy może sprawdzała, czy można mu ufać? Harry jeszcze tego nie wiedział. – Ponadto tu jest tyle czarów ochronnych i innych zabezpieczeń, że ten wasz śmieszny Zakon Feniksa nic by nie zrobił – stwierdziła dziewczyna. Harry nie skomentował jej słów.
– Wracamy – zadecydowała, wyrywając chłopaka z zamyślenia i wyciągnęła rękę do przyjaciela, aby mogli przenieść się za pomocą teleportacji. Ten bez wahania podał ją swoją. Razem okręcili się dookoła, jednak zanim zniknęli, rozległo się krótkie pukanie, a drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Następnie pojawiła się w nich dziewczyna. Była wysoka, miała burzę kręconych, ciemnobrązowych włosów. Nie dałoby się pomylić tej osoby z nikim innym. Harry ją rozpoznał, choć dane mu było zobaczyć ją zaledwie przez krótki moment. Była to jego przyjaciółka, Hermiona Granger.
 I wtedy Harry i Avada zniknęli.
– Co ona tam robiła! – wykrzyknął w stronę Avady zdezorientowany nastolatek, gdy tylko teleportowali się w ciemnej uliczce nieopodal Privet Drive.
– Hermiona… Tylko się nie denerwuj, Harry. Hermiona jest córką Bellatrix i Rudolfa Lestrange, dlatego tam jest. Miała ci powiedzieć, gdy się spotkacie. Na razie jest to tajemnicą – dodała. – Hermiona na pewno wszystko ci wyjaśni – zapewniła dziewczyna.
– Hermiona jest córką Bellatrix?! – wrzasnął Harry z niedowierzaniem. – Jakim cudem?! To niemożliwe? Dlaczego to przede mną ukrywała? – Harry był wściekły. Chłopakowi w głowie się nie mieściło, że zabójczyni jego ojca chrzestnego jest matką jego przyjaciółki.
– Myślę, że jednak wolałbyś usłyszeć wszystko od Hermiony, Harry – powiedziała nastolatka. Chłopak przyznał jej rację, jednak nadal był ogarnięty złością. To Hermiona powinna mu wszystko wyjaśnić. Harry musiał to wszystko na spokojnie przemyśleć i wszystko sobie poukładać, dlatego, gdy pożegnał się z Avadą, od razu udał się do domu jego krewnych i zaszył się w swoim pokoju.


Minęły już trzy dni odkąd Harry poznał prawdę. Dużo rozmyślał na temat ten i swoich poglądów. Szczególnie po głowie krążyła mu pewna myśl. Teraz był już niemal pewien swej decyzji. Harry poważnie zastanawiał się, czy jednak strona Riddle’a nie jest mniejszym złem, bowiem nie mógł wybierać między złem, a dobrem. Strona po której stał Dumbledore, choć była nazywana jasną i dobrą, w rzeczywistości taka nie była. To była decyzja pomiędzy złem, a mniejszym złem. Która jednak jest która? Harry rozmyślał bardzo dużo – wiedział, że nie pozwoli sobie, aby Dumbledore nim sterował. Nie chciał jednak zostać się marionetką w rękach Voldemorta, a przyłączenie się do śmierciożerców tym właśnie było. Dużo do myślenia dały chłopakowi także słowa Severusa Snape’a, jednak ich sens nastolatek pojął dopiero później. Przecież Mistrz Eliksirów jawnie zasugerował mu, że nie musi być śmierciożercą, że może być po stronie Riddle’a na swoich zasadach. I chłopak właśnie do tego się skłaniał.

Harry nagle usłyszał dzwonek do drzwi, czym bardzo się zdziwił. Był w domu sam – jego krewni pojechali na całodniową wycieczkę do zoo, którą ciotka Petunia wygrała dzięki jakiejś krzyżówce. Oczywiście, nawet nie pomyśleli, aby zabrać ze sobą Harry'ego, jednak chłopak bardzo się z tego cieszył, bowiem miał spokój i mógł robić w domu, co tylko zechciał. Chłopak wyjrzał przez okno swojego pokoju, jednak nie zauważył żadnego samochodu na podjeździe. Może to tylko pani Figg, albo któryś z innych sąsiadów, którzy chcieli coś pożyczyć, bądź przekazać jakąś wiadomość? Dursleyów jednak nie było, więc chłopak postanowił zignorować natręta. Dzwonek zabrzmiał jednak po raz kolejny, a potem jeszcze raz, więc zrezygnowany chłopak wyszedł ze swojego pokoju, aby sprawdzić kto śmie zakłócać mu spokój. A może to jakiś złodziej, który tylko upewnia się, czy na pewno dom jest pusty? Nim Harry, wyszedł z pokoju, schował do kieszeni różdżkę. Zejście na dół i otworzenie drzwi nie zajęło mu dużo czasu, a osoba którą zastał na progu bynajmniej nie była jednym z sąsiadów, czy złodziejaszkiem łasym na majątek jego krewnych. Nastolatek ujrzał przed sobą swoją wieloletnią przyjaciółkę.

– Hermiona? – powiedział zaskoczony, dziewczyna była jedną z ostatnich osób, które spodziewałby się ujrzeć na Privet Drive. – Co ty tu robisz? – zapytał Wybraniec.
– Mogę wejść? – zapytała dziewczyna, po chwili ciszy, widząc, że chłopak jest zdezorientowany. – Chcę ci wszystko wyjaśnić, Harry – powiedziała.
Harry w ogóle nie spodziewał się, że jego najlepsza przyjaciółka go odwiedzi, dlatego był zaskoczony, że ją ujrzał pod domem jego krewnych. Miała farta, bo przecież Dursleyów nie było w domu.
– Tak, oczywiście – odparł chłopak, odsuwając się nieco, aby Hermiona mogła wejść do środka. Poprowadził ją do salonu. Wiedział, że Dursley’owie pojechali na cały dzień, więc nawet się nie dowiedzą, że ktoś był u Harry’ego i że podjął tą osobę w salonie, zapewne byliby wściekli, gdyby takowa informacja dotarła do uszu rodzinki nastolatka.
– Rozgość się – powiedział chłopak. – Zaparzę kawę – dodał. – Dwie łyżeczki cukru, prawda? – zapytał cieplejszym tonem. Był zaskoczony wizytą przyjaciółki, jednak nie chciał, aby pomyślała, że jest na nią zły, bowiem tak wcale nie było, chociaż na początku się wściekł.
– Pamiętasz – odparła zaskoczona dziewczyna, ale lekko się uśmiechnęła.
– Usiądź – zachęcił chłopak, widząc, że jego przyjaciółka nadal stoi. – Za chwilę wracam – rzekł i znikł w kuchni, aby przygotować napój dla siebie i przyjaciółki. Harry ucieszył się, że Hermiona postanowiła mu wszystko wyjaśnić. Po chwili wrócił do salonu z dwoma kubkami parującej kawy, które postawił na stoliku, a potem usiadł obok niej na kanapie. Widział, że dziewczyna jest zdenerwowana.
– Hermiono, spokojnie, świat się przecież nie skończył – próbował ją pocieszyć i posłał jej pokrzepiający uśmiech.
– Więc nie jesteś zły? – zapytała zaskoczona dziewczyna, oddychając z widoczną ulgą wypisaną na jej obliczu. Sięgnęła po kubek z kawą i upiła łyk gorącego napoju, nieco uspokojona.
– Nie jestem, Hermiono. – potwierdził chłopak. – Już nie jestem – dodał. – Cieszę się, że cię widzę – powiedział nastolatek posyłając przyjaciółce lekki uśmiech. Przecież to, że Hermiona jest córką Bellatrix Lestranege nie ma żadnego znaczenia dla ich przyjaźni, zwłaszcza teraz, gdy poważnie zastanawiał się nad zmianą strony.
– Przepraszam cię, Harry – powiedziała skruszona dziewczyna. – Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale nie mogłam – zaczęła wyjaśniać nastolatka. – Zabronili mi, a ja po prostu nie chciałam się z tym pogodzić i… bałam się – wyznała. – Avada mi powiedziała, że się wściekłeś.
– Nie zaprzeczę, byłem wściekły, zbyt wiele rzeczy ostatnio się dowiedziałem – odparł spokojnie nastolatek. – Ale Avada wyjaśniła mi tak ogólnie twoją sytuację – dodał spokojnie, kosztując przygotowanej dla siebie kawy. – Kiedy się dowiedziałaś? – zapytał po kilku sekundach, gdy odstawił napój na stolik.
– Przed świętami Bożego Narodzenia – odparła z lekkim wahaniem, niepewnie spoglądając na przyjaciela. – Porwali mnie, – podkreśliła – podczas ubiegłej przerwy świątecznej.
– I przez cały semestr nie raczyłaś poinformować o tym mnie i Rona? – Zapytał chłodno Harry. Nie spodziewał się, że jego przyjaciółka tak długo skrywała przed nim ten fakt. Wściekł się na dziewczynę po raz kolejny. Avada nie powiedziała mu odkąd dokładnie Hermiona tu przebywa i jak długo wie już o swym pochodzeniu. Chłopak myślał, że jego przyjaciółka dowiedziała się podczas tych wakacji, a ona tyle czasu ukrywała, że jest córką śmierciożerców. Przecież to się w głowie nie mieściło! Czy nie miała do niego na tyle zaufania?
– Bellatrix mi zabroniła! – starała się bronić Hermiona. – A ja się bałam! Doskonale wiesz, jaka jest! – Wykrzyknęła brązowowłosa. – To, że jest moją matką niczego nie zmienia! Nawet nie wiesz jak mnie nienawidziła na początku! Byłam dla nią tylko szlamą Granger, przez wiele miesięcy. Przecież walczyłam przeciw niej w Ministerstwie Magii. Cholernie się jej bałam! Dopiero potem, wszystko się zmieniło…
Harry przysunął się do dziewczyny bliżej i bez żadnego uprzedzenia podwinął lewy rękaw jej bluzki. Nastolatka nie prostowała, pozwoliła mu na to bez żadnego sprzeciwu, bowiem miał prawo o tym wiedzieć. I tak by się wkrótce dowiedział, że na przedramieniu brązowowłosej widniał Mroczny Znak. Po tym, co Harry dopiero usłyszał, domyślał się tego.
– To jest ta zmiana? – zapytał wprost, puszczając dłoń przyjaciółki,
– To się stało zaraz na samym początku wakacji – oznajmiła nastolatka, jednocześnie zasłaniając dowód swojej przynależności do śmierciożerców. – Nie miałam żadnego wyboru, zmusili mnie.
– Przepraszam – powiedział w końcu Harry, trochę się opanowując. – Nie powinienem się tak unosić. Rozumiem cię.
– Ale… – zawahała się dziewczyna. – Mimo wszystko, nie żałuje tego, co się stało – oznajmiła szczerze. – Przynajmniej teraz wiem, że jestem na właściwym miejscu. Nie zrozum mnie źle, Harry. Nigdy nie stanęłabym przeciw tobie – wyjaśniła szybko. – Widzisz, odkąd się dowiedziałam, wszyscy po tamtej stronie próbowali mnie przekonać, że Dumbledore jest zły, że nie jest lepszy od Voldemorta. Nie wierzyłam w to, nie chciałam uwierzyć, chociaż wiedziałam o niektórych rzeczach. Dopiero po walce w ministerstwie, jakby to ująć, próbowali bardziej mnie nawracać – opowiadała dalej dziewczyna. – Widzisz, moja matka się strasznie wściekła, że walczyłam przeciw nim, jednak o dziwo nie okazywała mi już tak swojej wrogości, a potem powiedzieli mi o tym wszystkim, czego i ty się dopiero dowiedziałeś. Widzisz, Harry to nie tak, że gdy tylko o tym wszystkim usłyszałam, to się do niech przekonałam. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w ministerstwie, zaczęłam zauważać, że Dumbledore nie jest taki święty, przecież cię okłamywał i… oh, Harry, żałuję, że nie powiedziałam ci tego wcześniej, powinieneś był wiedzieć – rzekła dziewczyna, tonem jakby przepraszającym.
– Co takiego powinienem wiedzieć? – zdumiał się nastolatek, zastanawiając się, co jego przyjaciółka ma na myśli.
– Dało mi to później wiele do myślenia – rzekła. – Dumbledore… on kazał cię szpiegować. Chciał, żebym ja i Ron przekazywali mu jak najwięcej informacji o tobie.
– Żartujesz sobie, Hermiono? – nie wierzył w to, co słyszał z ust przyjaciółki.
– Harry, przysięgam, że nie powiedziałam mu na twój temat ani jednego słowa – zapewniała dziewczyna. – Już na samym początku wydało mi się to podejrzane, ale Ron uparcie przekonywał, że dzięki temu, Dumbledore będzie mógł cię lepiej chronić. Nie byłam do tego przekonana, ale Ron… Ron mówił mu o wszystkim, czego się od ciebie dowiedzieliśmy – powiedziała.
– To nie możliwe, Hermiono – wyszeptał Harry zaskoczony. – Ron na mnie donosił? – zapytał zirytowany.
– Naprawdę myślałam, że może jednak pozwoli cię to chronić, dlatego, ci nic nie mówiłam, ale Ron mu przekazywał wszystko. Gdzie byłeś, co robiłeś, to dlatego wiedział o Gwardii. Zakon też o niej wiedział. Jestem okropną przyjaciółką, Harry – jęknęła dziewczyna z wyrzutem. Widać było, że miała do siebie ogromne pretensje i żałowała, iż nie zareagowała wcześniej.
– To nie twoja wina, Hermiono – powiedział chłodno Harry, był wściekły na Dumbledore’a oraz czuł ogromny zawód wobec Rona, który przecież był jego najbliższym przyjacielem przez te wszystkie lata. Nie pojmował, jakim cudem jego kompan, któremu zawsze tak wierzył, tak bardzo ufał, mógł uczynić mu coś tak niewybaczalnego. – To przez Dumbledore'a. Próbuje wszystko kontrolować – powiedział wściekle nastolatek. Harry nienawidził tego człowieka coraz bardziej. – Nie pozwolę mu na to nigdy więcej – oświadczył stanowczo.
– Co chcesz przez to powiedzieć, Harry? – zapytała Hermiona, lustrując chłopaka wzrokiem. Bardzo ją ciekawiło, co chłopak postanowi. Czarnowłosy spojrzał na nią z lekkim wahaniem, jednak komu miał zaufać, jak nie jej? Przecież od lat byli przyjaciółmi, a dziewczyna zawsze wspierała młodego Pottera.
– Jeszcze nie wiem, Hermiono. Nie pozwolę, aby Dumbledore mną manipulował, co do tego wątpliwości nie mam – stwierdził stanowczo. – Za bardzo się na nim zawiodłem. I jeżeli to wszystko jest prawdą, skłaniam się ku Voldemortowi, jednak jego marionetką także nie zamierzam zostać – powiedział szczerze chłopak.
– Co masz na myśli? – zapytała dziewczyna, nie rozumiejąc, o co chodzi przyjacielowi.
– Coś, nad czym muszę się jeszcze dokładnie zastanowić – odparł jedynie, kończąc ten temat, bowiem sam jeszcze nie wiedział jak to wszystko rozegra, ponadto miał świadomość, iż jego pomysł to stąpanie po bardzo cienkim gruncie. Tak cieniutkim, jak lód na jeziorze w Hogwarcie, podczas temperatury dodatniej.
Harry długo jeszcze rozmawiał z Hermioną, starał się wtedy ze wszystkich sił nad sobą panować. Nie chciał, aby przyjaciółka widziała, że tak naprawdę był wściekły. Dopiero, gdy ją pożegnał, mógł pozwolić sobie na swobodne rozmyślanie o tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Tak wiele rzeczy przecież się nagle dowiedział, znów musiał wszystko sobie od nowa układać, rozmyślać. I bardzo zraniła go zdrada przyjaciela, o ile Hermiona mówiła prawdę. Z drugiej jednak strony, po cóż miałaby teraz kłamać? Jednak Harry nie był na tyle łupi, żeby ślepo uwierzyć w jej zapewnienia, musiał to sprawdzić i już wiedział jak to zrobić.
                
Czarnowłosy nastolatek przechadzał się po ulicy Pokątnej, dokładnie ją obserwując. Harry rozglądał się w poszukiwaniu znajomej twarzy. Gryfon wiele rozmyślał nad słowami Hermiony i mimo wszystko, w zaistniałych okolicznościach postanowił sprawdzić, czy Ron rzeczywiście go szpieguje. Musiał być pewny wszystkiego, dlatego też umówił się z Weasleyem na Pokątnej. Napisał chłopakowi, że chce kupić kilka rzeczy szkolnych i czy przypadkiem tego dnia nie będzie go na Pokątnej. Rudzielec oczywiście się zjawił, a Harry był ciekawy, czy zdążył już się o tym dowiedzieć Dumbledore. Jeżeli słowa Hermiony były prawdą, zapewne tak. Gryfon wreszcie spostrzegł swojego przyjaciela, który wędrował z uśmiechem na ustach.
– Harry! – zawołał entuzjastycznie rudzielec, a na jego twarzy gościł promienny uśmiech.
– Witaj, Ron – powiedział czarnowłosy, siląc się na szczery uśmiech.
– Mugole pewnie dają ci w kość? – zapytał rudowłosy.
– Jak zawsze są nieznośni – odparł Harry. – Hermiona już do was przyjechała? – zagadnął Harry ciekaw, czy w ogóle odzywała się do Weasley’ów. Rozmowa jeszcze przez jakiś czas toczyła się na błahe tematy, nie związane z niczym szczególnym. Oczywiście Harry ani jednym słowem nie wspomniał o Avadzie, czy o Hermionie. Jednak postanowił podpuścić Rona, dlatego pragnął się z nim spotkać. Gdy siedzieli w niedawno otwartej kawiarni i zajadali się pysznymi lodami, czarnowłosy zadał najistotniejsze pytanie.
– Pomyślałem… Chyba znalazłem sposób, który pozwoli mi pokonać Voldemorta – rzekł Harry, zaskakując tym rudowłosego.
– Naprawdę? – ożywił się Gryfon. – Jaki?
– Myślę, że powinienem nauczyć się czarnej magii – rzekł Potter ściszając odrobinę głos, a widząc zszokowaną minę Weasley’a zaczął wyjaśniać. – Ron, pomyśl! On jest potężny, sam nią dobrze włada. Przecież nie pokonam go drętwotą!
Harry uznał, iż to będzie najlepszy pomysł. Zawsze w ten sposób mógłby się również wytłumaczyć, gdyby ktoś niepowołany odkrył, iż Potter umie posługiwać się mroczną sztuką.
– No nie wiem, Harry – rzekł z wahaniem nastolatek. – Dumbledore o tym wie? – zapytał, a Harry dokładnie odnotował to sobie w pamięci. – Nigdy ci na to nie pozwoli – dodał, widząc, że jego przyjaciel pokręcił głową w celu zaprzeczenia.
– Kto powiedział, że się dowie? – brnął dalej Potter.
– Ależ Harry! – oburzył się Ron. – Nie możesz tak robić – dodał. – Przecież Dumbledore wie, co robi, jest najpotężniejszym czarodziejem świata – bronił zawzięcie swego zdania Ron.
– Pamiętaj, że Voldemort jest równie potężny, co Dumbledore, a jednak to o mnie mówi przepowiednia, nie o Dumbledorze – stwierdził Harry.
– Nie powinieneś robić niczego bez wiedzy Dumbledore’a, Harry – powiedział Ron.
– Wiesz, może masz racje – zgodził się Potter, zastanawiając się, czy jego plan wypali.
W końcu ciemnowłosy zakończył ten temat, zrobił to, o co mu chodziło. Porozmawiali jeszcze przez jakiś czas, a potem obydwaj powrócili do swoich domów. Teraz Hary’emu pozostało jedynie czekać na wieści od Severusa Snape’a. Nie miał pojęcia, czy Ron był z nim szczery, czy rzeczywiście się o niego martwił, choć Harry’ego niepokoiło, że tak często mówił o dyrektorze, widać było, że bardzo mu ufał w przeciwieństwie do czarnowłosego. Jednak jedno było pewne – któreś z przyjaciół go zdradziło. Jeżeli podejrzenia wobec Rona okażą się nieprawdą, będzie to znaczyło, że skłamała Hermiona. Co miał z tym zrobić? Nie wiedział.
                
Dni mijały w zastraszającym tempie. Harry korzystał z czasu wolnego i uczył się czarnej magii, z książek, które zakupił na Nokturnie. Z niektórymi zaklęciami miał problem, dlatego poświęcał na nie więcej czasu, którego mu nie brakowało. W tych dniach chłopak, unikał także spotkań z Avadą, bojąc się, że przez to podejmie jakąś decyzję, której nie będzie pewny. Mogłoby się wydawać, że córka Voldemorta rozumie Harry’ego, bowiem sama także nie zabiegała o kolejne spotkania. Podświadomie chłopak jednak wiedział, że decyzję już podjął, zastanawiał się jedynie, czy to, co chce uczynić, jest na pewno słuszne – mimo wszystko nadal pragnął jeszcze trochę pożyć na tym świecie. Nie miał pewności, co do tego, że słowa Avady nie okażą się bujdą, czy jakaś wielką intrygą. Jednak z drugiej strony, gdyby tak było, nie mieszaliby w to Snape’a, co do którego nie ma pewności, po której jest stronie.
Wiedział już, że Hermiona jednak nie okłamała go w sprawie Rona. Poprzedniego dnia, Harry dostał wiadomość od Severusa Snape’a, którego o to wcześniej poprosił, iż Dumbledore jest zaniepokojony tym, co dzieje się z Harry’m, bowiem według niego tak właśnie jest. Na zebraniu Zakonu Feniksa nie omieszkał się wspomnieć o czarnej magii i stwierdził, że trzeba mieć jeszcze większe oko na Wybrańca, co młodemu Potterowi oczywiście się nie spodobało. Bez trudu zrozumiał, że Dumbledore pragnie kontrolować, go jeszcze bardziej. Do tego nastolatek oczywiście dopuścić nie mógł.
Nagle chłopak usłyszał trzepot skrzydeł, a do jego pokoju, przez otwarte okno wleciała sowa o brązowo-szarym ubarwieniu. Upuściła na podłogę list i odleciała w swoją stronę. Zaintrygowany Harry sięgnął po wiadomość, ciekawy, od kogo ją otrzymał.

Drogi Harry,
Mam nadzieję, że tegoroczne wakacje dobrze Ci służą, a wujostwo zbytnio nie zachodzi Ci za skórę. Dzisiaj o 18.30 przybędę na Privet Drive, by zabrać Cię do Nory.
Albus Dumbledore

Harry zacisnął dłoń, tym samym zgniatając list. Nie miał ochoty być tam, gdzie ten zdrajca Ron – choć pozostałych Weasleyów bardzo lubił. Nie ma opcji, aby czarnowłosy był tam, gdzie Dumbledore zapragnie, tam, gdzie będzie mógł go kontrolować i sterować nim jak tylko zechce.
– W żadnym wypadku, Dumbledore! – buntował się młody Potter. – Nie pozwolę ci, byś decydował o moim życiu. Nie będę tam gdzie ty sobie tego zażyczysz, kłamliwy starcze! Koniec z byciem rycerzykiem. Nie będę twoim Wybrańcem! – wykrzyczał w pustkę. Całe szczęście, że Dursleyów znów nie było w domu, ponieważ na pewno, nie podarowaliby mu, że zakłóca im spokoju.
Harry znalazł kawałek czystego pergaminu i napisał kilka słów do Avady z prośbą o spotkanie. Przywołał Hedwigę i jak najszybciej wysłał wiadomość.
Pora podjąć decyzję.

Noo, tak jak wczoraj powiedziałam, dzisiaj jest rozdział. Co sądzicie? :) Wgl, coś się schrzaniło i nie mogę wgrać gifów i brakuje akapitów, pomimo kodu... O_o. Bezczelny blogspot. Naprawiły się gify! xD.



środa, 5 lipca 2017

Rozdział Drugi

Betowała; Nargla

Kilka kolejnych, upalnych dni nie obfitowało w żadne warte uwagi wydarzenia. Lato nadal było tak samo gorące jak wcześniej, co zaczynało być już dla wszystkich uciążliwe. Tym razem młody Potter znajdował się w swoim pokoju, nudząc się niemiłosiernie, aż nagle wpadła mu do głowy pewna myśl, taka która nie powinna pojawić się w jego umyśle, gdyby był idealnym Wybrańcem. W końcu, co Harry’emu szkodzi jeszcze trochę pouczyć się czarnej magii? Coraz bardziej chłopaka korciło, aby udać się na ulicę Śmiertelnego Nokturnu; na pewno jest tam jakaś księgarnia z interesującymi go książkami. Być może znalazłby coś także w Esach i Floresach, jednak tam mógłby natknąć się na kogoś znajomego... Potter nie chciał wzbudzać niczyich podejrzeń.

Czarna magia coraz bardziej pociągała Harry’ego, a książkę, którą podarowała mu Avada znał już prawie na pamięć, bowiem bardzo często do niej zaglądał. Potter wielokrotnie zastanawiał się nawet, czemu jego fascynacja tą dziedziną tak bardzo wzrosła w ostatnim czasie, bowiem nigdy wcześniej nie odczuwał tego w takim stopniu. Nigdy to uczucie nie było aż tak silne jak teraz. Dopiero w te wakacje – a może nawet i wcześniej? – się to nasiliło. Miał dziwne przeczucie, że nie spowodowało to nagłe pojawienie się książki od czarnej magii. Harry wcześniej był tak ogarnięty bólem po stracie Syriusza i wściekłością na Dumbledore’a, że na nic innego nie zwracał uwagi. Chłopak uświadomił sobie, że właściwie to od walki w Ministerstwie Magii coś zaczęło się z nim dziać. Co prawda, wtedy Voldemort na chwilę opętał nastolatka, ale czy to ma coś z tym wspólnego? Czy to mogło mieć jakiś wpływ na jego chęci co do zakazanej magii? Harry wiele razy się nad tym zastanawiał jednak mógł jedynie snuć domysły, ale właśnie ku tej teorii się skłaniał.

Ciemne moce coraz bardziej pociągały Harry’ego i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie sprzeciwiał się temu, nie walczył z tym pragnieniem. Chłopak zamierzał poznać tą wiedzę, aby wykorzystać ją by skuteczniej móc walczyć z Lordem Voldemortem, a przy okazji udowodnić Dumbledore’owi, że i bez niego świetnie sobie poradzi.

W końcu Harry podjął decyzję. Wiedział jednak, że musi być ostrożny i przez moment zastanawiał się, co powinien właściwie zrobić. Po chwili podszedł do szafy i wyciągnął z niej w luźną, ciemną bluzę z głębokim kapturem – oczywiście na niego za wielką, ponieważ wcześniej należała do Dudley’a. Następnie wyjął ze szkolnego kufra pelerynę niewidkę, aby mógł się w każdej chwili ukryć.

Nastoletni czarodziej opuścił domostwo jego krewnych i ruszył ku krańcowi cichej i spokojnej uliczki Privet Drive. Gdy znalazł się już w rzadko odwiedzanym zaułku, chłopak wezwał Błędnego Rycerza, wcześniej zrzucając niewidkę, którą ukrył pod bluzą. Dzięki niej i kapturowi Stan go nie rozpoznał – zapewne nawet nie przyszło mu do głowy, że pasażer, który właśnie wsiadł jest słynnym Wybrańcem. To dobrze, bo o to właśnie chłopakowi chodziło. Nikt niepowołany nie miał prawa się dowiedzieć, że Harry Potter znalazł się na ulicy Śmiertelnego Nokturnu i to nie przez przypadek, bowiem mogło to wzbudzić dziwne spekulacje, no i Dumbledore mógł się tą sprawą zainteresować, czego Gryfon pragnął uniknąć. Magiczny autobus zawiózł chłopaka dokładnie tam, gdzie chciał, a celem nastolatka był Dziurawy Kocioł w Londynie. Szybko przeszedł przez tętniącą życiem Pokątną, nawet nie zatrzymując się przy sklepach i skierował się na Nokturn.

Ulica, która była dzisiaj celem Harry’ego, okazała się niezbyt przyjemnym miejscem. Mroczno, brudno, wszędzie kręciły się jakieś podejrzane typy, czego chłopak zresztą się spodziewał. Potter był kilka lat temu przypadkiem na Nokturnie i zapamiętał, że znacznie różnił się od Pokątnej. Mimo tego mrok i obskurnego miejsca wcale nie przeszkadzały Harry’emu. Dawniej, gdy nastolatek przez przypadek wylądował w kominku w sklepie u Borgina  i Burkesa nie miał czasu się rozglądać i nie wiele zapamiętał. Teraz miał doskonałą okazję, aby lepiej przyjrzeć się owej ulicy.

Gdy tylko Harry znalazł się na miejscu, starając się nie zwracać na siebie uwagi, od razu skierował się do tamtejszej księgarni, której brudny szyld udało mu się dostrzec już z daleka. Przynajmniej nie musiał za długo się tu kręcić, aby ją odszukać i nie marnując czasu od razu skierował się ku niej. W środku sklepiku było tak samo mroczno jak i na zewnątrz. Pomieszczenie oświetlało kilkanaście świec, gdyż nie wielkie, wyglądające na niezbyt czyste okna nie wpuszczały wiele światła. Wszędzie unosił się zapach kurzu i starego pergaminu. Gdzie nigdzie widać było pajęczyny, utkane przez pająki, widocznie właściciel nie trudził się zbytnio sprzątaniem tego miejsca, jednak Harry się tym nie przejął. Nastolatek podszedł do regału, gdzie znajdowały się księgi o ciemnych mocach. Wybrał kilka z nich i zapłacił. Przez nikogo niezauważony, czarnowłosy powrócił na Privet Drive, zaszywając się w swoim zabałaganionym pokoju i oddał się poznawaniu tajników ciemnych mocy, które pochłonęły go bez reszty, dzięki czemu miał zajęcie na kilka kolejnych dni. Kto by się spodziewał, że czarna magia, aż tak bardzo zafascynuje słynnego Harry’ego Pottera?



Wiele mil od cichej uliczki Privet Drive, którą zamieszkiwał Wybraniec, w pokoju urządzonym w ciemnych barwach znajdowały się dwie nastolatki, które do tej pory były uczennicami Instytutu Magii Durmstrang. Jedna z nich siedziała wygodnie w fotelu rozmawiając ze swą wieloletnią przyjaciółką, z którą znały się praktycznie od urodzenia. Dziewczyna miała czarne, długie, związane w kitkę włosy. Była średniego wzrostu oraz posiadała tęczówki koloru niebieskiego obramowane gęstymi rzęsami. Nietrudno jest się domyślić, że była to właśnie tajemnicza znajoma Harry’ego Pottera. Avada, której nazwiska Gryfon nie znał nadal, a czarnowłosa na razie nie zamierzała się ujawnić.

Natomiast druga z dziewczyn była nieco niższa od swej przyjaciółki, a jej włosy nie posiadały barwy hebanu jak jej towarzyszki, lecz były ognistorude, choć tak samo długie. Nastolatka stała na środku pokoju i celowała różdżką w przeróżne przedmioty, które natychmiast przylatywały do niej i wpadały do torby przewieszonej przez ramię.

– Nie wiesz, kiedy wrócisz? – zapytała nagle czarnowłosa, przyglądając się poczynaniom swej przyjaciółki.

– Czarny Pan dał nam tydzień – odrzekła, nie przerywając swojej czynności dziewczyna, która wolała przygotować się do wszystkiego zawczasu. – Nawet jak nam się nie uda, to mamy wracać – wyjaśniła. – Myślę jednak, że razem z Mattem szybko się z tym uporamy – dodała optymistycznie. – A jak z twoim zadaniem? – rzekła po chwili. – Jak ci idzie, Av? – zapytała zamykając torbę, po czym położyła ją na komodę, a sama zajęła drugi fotel. Rudowłosa miała jeszcze chwilę czasu, wszak Czarny Pan jeszcze jej nie wezwał przed swoje oblicze, co miał uczynić, aby przekazać jej i Matt'owi odpowiednie instrukcje.

– Myślę, że całkiem dobrze – podsumowała Avada. – Czarna magia już go zaczęła wciągać w swe sidła, choć wydaje mi się, że to zbyt szybko się stało. A może to sprawka Czarnego Pana? – zastanowiła się nagle i zamilkła. – Harry chce się zemścić, a wydawał się takim nudziarzem na początku – zachichotała dziewczyna, pod czujnym spojrzeniem przyjaciółki. – Rozmawiałam z nim wczoraj, co prawda nie powiedział tego wprost, ale wydaje mi się, że tak jest. Harry jest ewidentnie wściekły na Dumbledore’a. I chyba w jakimś stopniu mi zaufał, był też na Nokturnie po kolejne książki, jednak wciąż ma się na baczności – mówiła dalej dziewczyna.

– Zdziwiłabym się gdyby nie miał – wtrąciła rudowłosa.

– Tak, to byłoby dziwne, Cathy. Chyba próbuje mnie zmylić, albo coś w tym stylu, jednak widzę, że zawsze jest gotowy wyciągnąć różdżkę i nie mówi mi wszystkiego – stwierdziła Avada. – Jednak, o ile Dumbledore nam nie przeszkodzi, przed wakacjami Harry również tu będzie – dodała. – Jakoś go tu ściągnę.

– Szkoda, że Czarny Pan mi nie powierzył tego zadania – rzekła Cathy z lekkim smutkiem. – Nie kwestionuję jego decyzji, ale myślę, że to byłoby rozsądniejsze – stwierdziła rudowłosa. Ogromnie zazdrościła przyjaciółce, że to jej Lord Voldemort powierzył tą misję, zwłaszcza, że Avada na początku była do niej nastawiona wyjątkowo sceptycznie, choć i to się zmieniło. Oczywiście nie była o to na nią zła, ale chciała wreszcie poznać Harry’ego.

– Chciałabyś go wreszcie poznać Cathy, prawda? – domyśliła się ciemnowłosa dziewczyna. Doskonale rozumiała sytuacje swojej przyjaciółki.

– Przecież jest moim… – przerwała nagle i syknęła ze znajomego jej bólu. – Muszę iść – nie musiała dodawać nic więcej.

– Uważaj na siebie – powiedziała Avada, natomiast rudowłosa zarzuciła swoją torbę na ramię, omiotła pokój swymi zielonymi tęczówkami, aby upewnić się, czy na pewno niczego nie zapomniała, a potem szybko opuściła pomieszczenie.
 

Minęło już wiele dni odkąd Harry Potter pierwszy raz podczas tych wakacji pojawił się na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Od tamtej pory zawitał tam nawet po raz kolejny, aby nabyć nowe księgi, które tak jak i poprzednie całkowicie wciągnęły go w świat czarnej magii. Chłopak nie próżnował w te wakacje. Nadal się uczył czarnej magii z widocznymi efektami, a nawet w ciągu tych kilkunastu dni kilkukrotnie spotkał się z Avadą, którą bardzo polubił. Harry był bardzo zadowolony z tej znajomości, bowiem on i czarnowłosa doskonale się rozumieli. Dziewczyna wyjawiła mu także, że ona i jej przyjaciółka w tym roku przenoszą się do Hogwartu – już nie będą uczęszczać do Durmstrangu, tak jak do tej pory. Nastolatek był z tej wiadomości bardzo zadowolony. Avada ostrzegła go, że na pewno trafi do Slytherinu, jednak nawet to nie zraziło go do dziewczyny. Miał nadzieję, że ich przyjaźń, o ile relację, która między nimi była można tak nazwać, przetrwa mimo wszystko. Nie chciał, aby rozdzieliło ich coś tak banalnego jak bariera między domowa. Po za tym nigdy nie zapomniał tego, że on sam także miał trafić do domu Węża. Harry miał tylko nadzieję, że dziewczyna nie okaże się kimś, na kim się zawiedzie, nadal nie chciała zdradzić mu swego nazwiska. Mimo wszystko był przygotowany na to, że może się rozczarować i nie stracił swojej ostrożności, choć mógł wywoływać złudne wrażenie.

Przez ten krótki czas czarna magia fascynowała młodego Pottera coraz bardziej, choć wydawało się to niemożliwe. Poznał podstawy, jednak to nie wystarczyło. Poszedł dalej. Do nieco wyższego i trudniejszego poziomu, jednak to nadal było dla nastolatka za mało. Przyswajał tą wiedzę w zastraszająco szybkim tempie, a teraz trzymał jedną z ksiąg z czarnej magii dla zaawansowanych. Ciemne moce pochłonęły Harry’ego całkowicie. Chłopak wiedział, że nawet gdyby chciał, nie potrafiłby się od tego uwolnić. Ale sęk w tym, że Harry wcale nie pragnął tego uczynić. Młody Potter zauważył także, że czarna magia jest dużo potężniejsza niż biała. Gdyby tylko chciał, mógłby uczynić wiele wielkich rzeczy. Teraz doskonale zrozumiał dążenia Voldemorta i śmierciożerców. Dostrzegł to, czego nie widzieli jego przyjaciele, Dumbledore i cały Zakon Feniksa, gdzie osoby, które znały czarną magię można było policzyć na palcach jednej ręki. Niezbyt chętnie przyznawał, że w pewnych kwestiach mają rację. Oczywiście nie popierał poglądów dotyczących mordowania szlam i mugoli, w ogólnie nie popierał zabijania, jednak zaczął ich po prostu odrobinę lepiej rozumieć, co przyjął z ogromnym zdumieniem.

Czarnowłosy wpatrywał się w kolejną księgę, którą trzymał w dłoniach. Kusiło go by ją otworzyć i pogrążyć się w lekturze, ale coś go jeszcze powstrzymywało. Czyżby resztki rozsądku? Jednak księga, go namawiała. Szeptała do niego. Chciała, aby chłopak ją otworzył i po prostu przeczytał. Chciała przekazać mu swoją wiedzę, kusiła władzą, potęgą…

– Nie potrzebuję władzy, nie chcę być drugim Voldemortem – wyszeptał chłopak w przestrzeń. Nie był głupi, wiedział, że znalazł się na drodze, z której nie ma powrotu, jednak nie miał takich ambicji, jak jego wróg. Chciał poznać czarną magię, ponieważ go fascynowała oraz musiał umieć się przed nią bronić oraz pokonać Voldemorta. Ogień należy zwalczać ogniem.

Będziesz mógł się skuteczniej zemścić. Zemsta. Chcesz tego – znikąd pojawiło się w jego umyśle.

Zemsta.
To jedno słowo zapadło mu w pamięci, nawet nie wiedział kiedy pojawiła się w jego umyśle ta myśl. Harry pragnął tego jak niczego innego. Chciał się zemścić na Dumbledorze. Popatrzył na księgę, po raz kolejny, a jego wahanie było coraz mniejsze. Przecież nic się nie stanie, jeżeli pouczy się więcej. Pokona Voldemorta i pokaże Dumbledore’owi, że świetnie radzi sobie bez niego.

Zemsta.
To jedno słowo przeważyło szalę. Harry bez żadnego wahania otworzył nową księgę. Znów pogrążył się w lekturze, nie zważając na to, co się dzieje wokół niego. Nic innego się nie liczyło. Tylko on, księga i wiedza, którą mogła mu przekazać. Wiedział, że już się więcej nie zawaha, miał świadomość, że już się nie cofnie.

Gorące słońce już kilka godzin temu zniknęło za horyzontem, a większość ludzi od dawna znajdowała się w bezpiecznych objęciach Morfeusza. Jednak w Hogwarcie, w kolistym gabinecie Albusa Dumbledore’a znajdowały się dwie osoby, którym nie śpieszno było zasypiać. Dyrektor jak zwykle siedział za biurkiem, a naprzeciw niego stał oburzony wilkołak, Remus Lupin, były nauczyciel obrony przed czarną magią.

– Harry musi się dowiedzieć, Dumbledore! – powiedział stanowczo. – Już dość dużo wycierpiał przez twoje gierki – wilkołak był niesamowicie wzburzony. Dawno nikt go tak nie zdenerwował, a dyrektor Hogwartu wydawał się być głuchy i ślepy na racjonalne wyjaśnienia.

– Dowie się we właściwym czasie – odparł spokojnie dyrektor. – To nie podlega żadnej dyskusji, Remusie – rzekł nauczyciel tonem nieznoszącym sprzeciwu. Lupinowi bardzo się to nie podobało.

– Kiedy według ciebie nadejdzie ten właściwy czas? – Zapytał wściekły były nauczyciel.

– Kiedy Harry zabije Voldemorta, to chyba oczywiste – powiedział Dumbledore protekcjonalnym tonem.

– Co jeżeli pozna prawdę od kogoś innego? – zapytał rozsądnie Remus. – Co jeżeli dowie się od Voldemorta, Albusie? Dobrze wiesz, że zawiodłeś zaufanie Harry’ego, a nie wszyscy są związani przysięgą.

– Nic takiego się nie wydarzy, Remusie – powiedział chłodno dyrektor. – Harry zabije Vol…

– Nawet nie wiesz, czy on przeżyje do tego czasu – syknął Lupin, gwałtownie przerywając wypowiedź swojego rozmówcy. – Harry jest tylko zwykłym dzieckiem. To przez ciebie wszyscy mają go za Wybrańca, a Voldemort czyha na jego życie. On musi poznać prawdę, musi zrozumieć, że ta wojna tak naprawdę go nie dotyczy. Pomiń śmierć Jamesa i Lily, jednak nie obciążaj go przepowiednią – powiedział, kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowo.

– Nie, Remusie – upierał się dalej czarodziej.

– Obaj wiemy, że Harry prędzej, czy później dowie się wszystkiego. Lepiej, aby poznał prawdę od nas – rzekł zirytowany wilkołak. – Powiem mu o tym. Choćby zaraz! – dodał, zastanawiając się, co uczyni Dumbledore na to stwierdzenie.

– I tak po prostu złamiesz Przysięgę Wieczystą, Remusie? – zapytał nauczyciel z błyskiem w oku. Nie spodobały się te słowa dyrektorowi. Udawał opanowanie, jednak podświadomie czuł, że sprawa wymyka mu się spod kontroli, a on będzie musiał zrobić wszystko, aby tak się nie stało. Albus Dumbledore nienawidził tracić kontroli.

– Nie, jeśli mnie z niej zwolnisz – wyjaśnił wilkołak.

– Moja odpowiedź brzmi: nie – odpowiedział chłodno. – Nie zwolnię cię z niej. Nie mogę tego zrobić. Tak będzie lepiej.

– Lepiej dla ciebie, tak? – Syknął zirytowany wilkołak.

Dyrektor Hogwartu w żadnym stopniu nie przypominał teraz łagodnego starca z dobrotliwym uśmiechem na twarzy, który zawsze chętnie częstował wszystkich cytrynowymi dropsami. Niewiele osób wiedziało, że Dumbledore tak naprawdę posiada wiele twarzy.

– I tak mu to wyjawię. Choćbym miał przypłacić to życiem. Nie powstrzymasz mnie, Dumbledore. Nie każdy też przysięgą jest związany – przypomniał wilkołak po raz kolejny. – Harry się dowie.

Mężczyzna odwrócił się i skierował się w stronę wyjścia z gabinetu, nawet nie spoglądając na starszego czarodzieja.

– Więc chcesz uświadomić o wszystkim Harry’ego, Remusie? – Zapytał zaskoczony dyrektor, nie przewidywał, że Remus jednak nie zrezygnuje z tego pomysłu, a to oznaczało, że będzie trzeba podjąć wszelkie środki, aby temu przeszkodzić.

– Wyraziłem się jasno, Albusie – odparł pewnie. – Przypłacę to życiem, ale nie pozwolę by syn mojego przyjaciela żył w kłamstwach – oznajmił dobitnie były nauczyciel. – Żegnam, Dumbledore. Raczej się więcej nie zobaczymy.

Teraz i dyrektor Hogwartu także wstał przepełniony wściekłością. Niepostrzeżenie wyjął różdżkę. Gdy Remus Lupin otwierał drzwi, Dumbledore wcelował w niego i wypowiedział dwa wszystkim znane słowa.

Avada Kedavra – zielony promień wystrzelił z Czarnej Różdżki, a potem trafił młodszego mężczyznę prosto w plecy. Wilkołak z łoskotem upadł na posadzkę. Więcej już się nie poruszył. Dumbledore nie wiedział jednak, że Remus jedynie blefował, że wcale by tego nie uczynił. Wilkołak miał nadzieję, że zmusi to Albusa do powiedzenia prawdy Harry’emu, jednak przeliczył się bardziej niż mógłby się spodziewać. Teraz nie zrobi już nic.

Dyrektor Hogwartu machnął różdżką, a ciało znikło. Jutro w Proroku Codziennym miała pojawić się informacja o rzekomym kolejnym zabójstwie śmierciożerców, wiec Albus musiał poczynić ku temu odpowiednie kroki. Dumbledore nawet nie zauważył, że jeden z portretów, który teoretycznie sobie drzemał, opuścił swoje ramy. 

Harry Potter otworzył zaspane oczy i sięgnął po okulary, leżące na szafce nocnej obok jego łóżka. Po chwili się podniósł i zaczął mozolnie ubierać i wykonywać wszystkie inne poranne czynności. Gdy był już, jako tako ogarnięty podszedł do okna, bowiem siedziała tam sowa z listem. Chłopak rozpoznał ją, był to ten sam ptak, który przynosił mu wcześniej wiadomości od Avady. Od razu odwiązał list od nóżki sowy i dał jej trochę karmy Hedwigi, a potem zabrał się za czytanie liściku. Na pergaminie były tylko dwa krótkie zdania:

Spotkajmy się jak najszybciej, to bardzo ważne, Harry. Czekam tam gdzie zawsze. Avada.

Harry spojrzał na zegarek i natychmiast wyszedł z domu i jak najszybciej ruszył w stronę placu zabaw. Czarnowłosa już na niego czekała, wyglądała na nieco zniecierpliwioną, co do tej pory jej się nie zdarzało.

– No jesteś wreszcie! Czytałeś Proroka? – Harry zauważył, że dziewczyna trzymała rzeczoną gazetę w swej dłoni, kurczowo zaciskając na niej palce. Wyglądała na zdenerwowaną. Co się mogło stać?

– Nie jeszcze nie zdążyłem – odparł Harry, zerkając na złożonego Proroka, w dłoni dziewczyny. – Szczerze mówiąc to dopiero wstałem i od razu przyszedłem jak tylko zobaczyłem wiadomość od ciebie. – Stało się coś? – zapytał, spoglądając na dziewczynę.

– Masz – rzekła jedynie, podając mu Proroka, otwartego na odpowiedniej stronie.

Chłopak usiadł na ławce ze zdumienia. Był tam artykuł na temat śmierci jednego z członków Zakonu Feniksa, bliskiego przyjaciela ojca Harry’ego, a także jego samego, a mianowicie Remusa Lupina.

– Nie… To niemożliwe – powiedział Harry. – To nie może być prawda… – wyszeptał, czując ogromny ból, gdzieś we wnętrz siebie. Remus Lupin był dla Harry’ego bardzo bliski, tak samo jak Syriusz. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. W ciszy, która zapadła Potter miał wrażenie, że rozpada się na tysiące kawałeczków.

– Harry, to jest prawda on nie żyje, ale.... w tej gazecie kłamią – zaczęła wyjaśniać dziewczyna, siadając obok niego. – To nie śmierciożercy go zabili. To Albus Dumbledore – oznajmiła dobitnie, acz spokojnie. Harry posłał jej pytające spojrzenie, co ta dziewczyna bredziła?

– O czym ty do cholery mówisz?

– Finneas Nigellus, który był jednym z dyrektorów w Hogwarcie, wiesz, że tam w gabinecie są podobno portrety, tak? – na co Harry skinął głową, zastanawiając się skąd dziewczyna o tym wie, jednak słuchał dalej jej słów. – Widział to. Powiedział o tym mojemu ojcu – wyjaśniła czarnowłosa. Wiedziała, że dzisiaj ujawni chłopakowi wszystkie skrywane tajemnice.

– Niby dlaczego miałbym ci uwierzyć, skoro tak bronisz śmierciożerców? – zapytał Harry podejrzliwie.

– Po co miałabym kłamać? – odparła dziewczyna. – Gdybym chciała cię zabić, albo wydać Voldemortowi, zrobiłabym to na naszym pierwszym spotkaniu – stwierdziła Avada.

– Zabije drania – wysyczał wściekle nastolatek, nie panując nad sobą. – Najpierw Syriusz, teraz Remus. Nie podaruje mu tego. Parszywy kłamca – powiedział wściekle, ciskając gazetę, gdzieś przed siebie. Kompletnie zignorował wyjaśnienie dziewczyny, pozwalając aby emocje wzięły górę.

– Harry, proszę cię, uspokój się – rzekła cicho Avada. – Bezsensowne złoszczenie się i wyklinanie go nic ci nie da – odparła spokojnie dziewczyna, chciała mu w jakiś sposób pomóc.

Ale wtedy, Harry nagle coś sobie uświadomił. Skierował swój wzrok na przyjaciółkę, która nie miała zielonego pojęcia, co właśnie dzieje się w głowie czarnowłosego. Przecież nie mógł tracić głowy w jej obecności! Może ona była sługusem Voldemorta? Ba, na pewno była!

– Kim ty do cholery jesteś, Avado? – zapytał spoglądając na nastolatkę. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć Harry mówił dalej. – Finneas Nigellus był jedynym Ślizgońskim dyrektorem w Hogwarcie. Wiem, że pochodził od Blacków, wiem też, że wszyscy z tego rodu oprócz Syriusza służyli Voldemortowi. Więc jeśli Nigellus miał komuś to zdradzić to jedynie Voldemortowi, albo komuś z Black’ów lub ich pokroju. Więc, w jaki sposób mi wyjaśnisz to, że o tym wiesz, Avado?

Dziewczynę totalnie zamurowało. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż Potter jest raczej dosyć bystry, ale nie spodziewała się, że tak szybko dojdzie do tego wniosku. Myślała, że załamie się wieściami, które mu przyniosła, a nie zacznie myśleć nad tym wszystkim.

– Harry, ja… – zaczęła niezgrabnie się tłumaczyć. Nie wiedziała jak ma z tego wybrnąć, tak niespodziewanie ją tym zaskoczył, a jej plan przekazania mu wszystkich rewelacji legł w gruzach. Nagle jakby spoważniała, przymknęła na chwilę oczy i odetchnęła, pod czujnym spojrzeniem chłopaka. Wpadła na pewien pomysł. Już wiedziała, co powinna zrobić. – Ufasz mi? – Zapytała nagle.

– Co? – Zapytał zbity z tropu Harry. Avada wtedy zauważyła, że prawdopodobnie zacisnął rękę na różdżce, gotowy w każdej chwili zaatakować.

– Ufasz mi? – Ponowiła pytanie.

– Czy teraz ma to jakieś znaczenie? – zapytał.

– Ufasz czy nie? – Pytała dalej, nie mając zamiaru odpuścić.

Harry spojrzał w jej niebieskie tęczówki. Wiedział, że nastolatka nie da za wygraną, dlatego odpowiedział, zgodnie z prawdą.

– Ufam ci. Ufam ci, Avado, choć być może to błąd.

– Zdążyłeś mnie już trochę poznać, dlatego mnie nie osądzaj od razu – poprosiła.

Od razu podwinęła lewy rękaw, a Harry wszystko zrozumiał. Chłopak był niemal pewny, co tam zobaczy, choć podejrzewał to już wcześniej. Tajemniczość i te nietypowe imię mogło oznaczać tylko jedno. Na przedramieniu dziewczyny widniała czaszka z wężem. Mroczny Znak. Więc Avada jednak była córką znanego śmierciożercy, nie mógł się mylić w tej kwestii.

Dziewczyna spojrzała się w zielone tęczówki przyjaciela.

– Nazywam się Avada Riddle. Jestem córką Lorda Voldemorta – oznajmiła spokojnie, nie spuszczając wzroku z Harry’ego.

– Avada… No tak. Mogłem się tego spodziewać. Przecież to takie typowe dla Voldemorta, nazwać córkę od zaklęcia uśmiercającego! – Prychnął gniewnie. – Po co ci, więc była ta cała farsa z przyjaźnią? Nie lepiej od razu byłoby wydać mnie twojemu ojcu, co?

– Zwariowałeś? Gdybym miała to zrobić, już teraz byś nie żył. Nie chcę cię wydać, Harry – zapewniła. – Nie chcę byś zginął. Mój ojciec także nie chce cię już zabić. Już dawno porzucił ten pomysł. Zresztą, gdyby chciał mógłby pojawić się tutaj w każdej chwili – dodała.

– Z tego co wiem działa tu zaklęcie, które uniemożliwia Voldemortowi dostanie się na Privet Drive – stwierdził chłopak. Dumbledore zawsze mówił, że dzięki poświęceniu jego matki, pod dachem jego krewnych był bezpieczny, bowiem w Petunii płynęła ta sama krew, co w Lily.

Avada jednak roześmiała się głośno na te stwierdzenie, a widząc zdumiony wzrok przyjaciela zaczęła wyjaśniać.

– O nie, Harry. Mój ojciec w każdej chwili może tu przyjść, żadne zaklęcie tu nie działało, a nawet jeśli, to straciło swoją moc z chwilą, gdy Voldemort użył twojej krwi, aby się odrodzić – poinformowała dziewczyna, obserwując reakcję ciemnowłosego, która bynajmniej do entuzjastycznych nie należała.

– Więc czego ode mnie chcecie? – Zapytał zaskoczony nastolatek, jeszcze mocniej zaciskając rękę na różdżce.

– Chcesz poznać prawdę, którą Dumbledore przed tobą ukrywa?

– Jaką prawdę? – zapytał, wpatrując się w dziewczynę.

– Dumbledore skrywa wiele kłamstw. Nie znasz prawdy o swoich rodzicach, nie wiesz nic o tym jak zginął twój ojciec. Nie wiesz wszystkiego o Blacku i Lupinie.

– Więc mi powiedz – zażądał Harry.

– Mogę pokazać, chodź ze mną – rzekła wyciągając do niego dłoń. – Dowiesz się wszystkiego.

Potter wahał się przez chwilę, ale w końcu podał dziewczynie swoją dłoń. Miała rację, gdyby chcieli go zabić, bez problemu mogła to zrobić, przecież miała ku temu tyle okazji.

– To szaleństwo – rzekł do niej. – Ale ufam ci, Avado.

Dziewczyna rozejrzała się, czy nikogo nie ma w pobliżu, a potem rzuciła zaklęcie rozpraszające, na wszelki wypadek, gdyby jakiś mugol przyglądał im się z daleka. Okręcili się wokół własnej osi i oboje zniknęli z charakterystycznym trzaskiem, uprzednio sprawdzając czy aby na pewno nikt ich nie zauważył.

Córka Lorda Voldemorta przeniosła siebie i Harry’ego w miejsce, którego chłopak nie rozpoznawał, ponieważ zapewne nigdy tutaj nie był. Czarnowłosy po raz pierwszy miał okazję przemieszczać się tym środkiem transportu i miał szczerą nadzieję, że ostatni. Chłopak czuł się tak, jakby ktoś przecisnął go przez wąską rurę i miał ochotę po tym wszystkim zwymiotować, jak tylko znów poczuł grunt pod nogami. Na szczęście udało mu się powstrzymać ten nieprzyjemny odruch.

– Zawsze tak jest? – Zapytał po chwili, jakby zapominając na chwilę, że córka jego śmiertelnego wroga zabrała go gdzieś, sam nie wiedział gdzie.

Dziewczyna zaśmiała się radośnie na reakcję nastolatka.

– Teleportacja? – upewniła się, a chłopak potwierdził to skinięciem głowy. – Tak, zawsze tak jest – wyjaśniła spokojnie nastolatka. – Całkiem nieźle ci poszło – pochwaliła przyjaciela beztrosko. – Większość wymiotuje za pierwszym razem – dodała dziewczyna, jakby chciała pocieszyć Harry’ego.

– Nie dziwię się im, ale to nie zmienia faktu, że wolę jednak miotły – mruknął, jakby zapomniał z kim jest i fakt, iż nie ma pojęcia, gdzie się znajduje.

– Tu byś się na miotle nie dostał – odparła spokojnie. – Wiesz, czary ochronne i inne tego typu rzeczy – wyjaśniła spokojnie Avada.

– To jak nas tu teleportowałaś? – zdumiał się chłopak. – Czary ochronne działają chyba też na teleportacje, nieprawdaż? – Zapytał zaskoczony, jednak jego uwaga była słuszna.

– Przywileje córki Lorda Voldemorta – zaśmiała się wesoło. – Potrafię je ominąć – dodała tylko, niczego więcej nie wyjaśniając.

– Wolę nie pytać – mruknął chłopak, bowiem w jego umyśle pojawiła się teoria, że to może mieć coś wspólnego z Mrocznym Znakiem, który widniał na przedramieniu Avady.

Wylądowali w jakimś domu, w jednym z wielu pokoi, które się mieściły w owym budynku. Chłopak dostrzegł, że pomieszczenie urządzone było w ciemnych barwach, wszędzie dominowała czerń i ciemna zieleń. Przez dwa ogromne okna, które znajdowały się naprzeciw drzwi wpadało jednak mnóstwo światła, dlatego pomieszczenie nie było zbyt ponure. Harry aż tak bardzo się nie rozglądał, gdyż po krótkiej chwili zauważył, że na biurku, które stoi pod jednym z okien spoczywa kamienna misa, z dziwnymi symbolami wyrytymi po zewnętrznej stronie. Natychmiast rozpoznał w niej myśloodsiewnię, a to właśnie ona przykuła całą uwagę chłopaka.

– Pokażesz mi jakieś wspomnienie? – zapytał Harry spokojnie, domyślając się owego faktu.

– Tak – potwierdziła dziewczyna. – Sama widziałam je jakiś czas temu. Dobrze, że jeszcze nie odniosłam ojcu myśloodsiewni – dodała, a potem bez żadnego ociągania, Avada podeszła do mebla i z szuflady wyciągnęła fiolkę ze wspomnieniem. Odkorkowała ją, a po chwili substancja znalazła się w naczyniu.

– Voldemort jest gdzieś tutaj? – zapytał Harry.

– Tak – odparła szczerze. – Nie mam zamiaru jednak cię do niego zaprowadzić – dodała dziewczyna, pod czujnym spojrzeniem czarnowłosego. – No dalej – zachęciła przyjaciela z lekkim uśmiechem na ustach, gdy wskazała ręką na mysloodsiewnię. – Pójdę razem tobą, jeżeli chcesz, bo to może być dla ciebie szokiem – powiedziała, a chłopak nie protestował. Czarnowłosy spojrzał na dziewczynę, a już po chwili zanurkował we wspomnieniu, które przeniosło go kilkanaście lat wstecz, obawiając się tego, co ujrzy.

Harry wylądował na szerokiej, ścieżce w nieznanym sobie miejscu. Zaraz po nim, obok niego pojawiła się także Avada, tak jak zapowiedziała. Wszędzie było ciemno, a noc była bardzo cicha. Jedynymi dźwiękami było pohukiwanie jakiejś sowy i szelest gałęzi, pobliskich drzew, gdzie buszowały nocne zwierzęta.

Parę metrów przed sobą, Harry ujrzał wysoką, zakapturzoną postać, odzianą w czarne szaty, natomiast w jej ręku zauważył magiczną różdżkę. Bez trudu rozpoznał Lorda Voldemorta, bo któżby inny mógł to być? Wcale się nad tym nie zastanawiając, chłopak zaczął podążać za czarodziejem. Czarny Pan, kierował się w stronę piętrowego domu przed nimi, który wydał się nastolatkowi dziwnie znajomy, przynajmniej takie miał uczucie. Harry’emu serce mocniej zabiło, gdy nagle zrozumiał gdzie się właśnie znajdują. To był jego dom. Dom, w którym mieszkał razem z rodzicami w Dolinie Godryka, wiele lat temu. Dom, w którym jeszcze byli rodziną, gdzie wiódł spokojne szczęśliwe życie, mimo, że go nie pamiętał. Przynajmniej tak się chłopakowi wydawało, bo jakże mogłoby być inaczej?

Harry ujrzał jak Voldemort, jednym, prostym zaklęciem otwiera drzwi i wchodzi do środka domu Potterów. Znaleźli się w słabo oświetlonym korytarzu. Wtedy Harry zobaczył coś, co nim porządnie wstrząsnęło. Dwa, może trzy metry przed nimi, na podłodze leżało ciało. Na pierwszy rzut oka można by rzec, iż to nieco starsza wersja jego samego. Martwy James Potter. Wtedy też nastolatek dostrzegł coś jeszcze, lewy rękaw szaty jego ojca był podwinięty, a na nim widniał Mroczny Znak. Chłopak stanął jak wryty.

To niemożliwe! – Pomyślał zaskoczony nastolatek. Nagle poczuł, że ktoś ściska go za dłoń, Harry całkowicie zapomniał o obecności Avady, jednak dziewczyna chciała mu dodać otuchy.

– Mówiłam, że to może być dla ciebie szokiem, Harry – powiedziała cicho. Chłopak znów spojrzał na martwe ciało jego ojca i na ciemny znak, odcinający się na bladej skórze. W życiu nie spodziewałby się, że James Potter służył Lordowi Voldemortowi. Może wspomnienie jest wymyślone?

– Kto go zabił, skoro Voldemort zastał go martwego? Czyżby…? – Nie dokończył myśli. Nie chciał w to wierzyć. Pewne było jedno, to nie Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać zamordował jego ojca. Jednak to nie był koniec wrażeń na dziś, przecież musiał iść dalej, za Voldemortem.

Harry ostatni raz spojrzał na martwego Jamesa Pottera. Jego cierpienie było wypisane na twarzy, przecież nigdy tak naprawdę nie widział swego ojca, oprócz tego momentu na czwartym roku, gdy pojedynkował się z Voldemortem. Jednak chłopak nie zatrzymywał się dłużej i poszedł za Tomem na górę, a Avada podążała wciąż za nim. Minęli niezbyt szeroki korytarz, drzwi, do których zmierzali były lekko uchylone. Harry usłyszał, że z pomieszczenia dochodziły dwa głosy, jeden kobiecy, a drugi męski. Voldemort i młody Potter, wraz z idącą za nimi córką tego pierwszego, cicho zbliżyli się. Gdy tylko Riddle otworzył drzwi na oścież, natychmiast wystrzelił zaklęcie w postać stojąca najbliżej. Był to siwobrody czarodziej, tak dobrze znany Harry’emu, bowiem to trochę młodszy Albus Dumbledore znajdował się w środku. On i stojąca niedaleko młoda, rudowłosa kobieta, w której Harry rozpoznał swoją matkę, zaczęli ciskać klątwami w Voldemorta. Promienie zaklęć latały w tę i z powrotem. Przez kilkanaście minut trwała zacięta, ale wyrównana walka, jednak w tym czasie chłopak miał okazje przyjrzeć się swej rodzicielce. I dlaczego Dumbledore uśmiercił Jamesa, a Lily pozostała nietknięta?

Nagle zaklęcie z różdżki Czarnego Pana trafiło prosto w Albusa Dumbledore’a, a dyrektor Hogwartu upadł na twardą posadzkę, gdyż nie zdążył uchylić się przed klątwą oszałamiającą. Nastolatek był zaskoczony, tym, że Riddle od razu nie zabił czarodzieja, mimo że miał ku temu doskonałą okazję, jednak Lord Voldemort skierował różdżkę na matkę Harry’ego, aby nie marnować czasu na nauczyciela. Widocznie to ona była jego celem. Rudowłosa próbowała jeszcze walczyć, jednak wiedziała, że była przegrana. Od razu zauważyła, że sama nie da sobie rady, skoro nawet Dumbledore był pokonany. Poddała się, gdy straciła różdżkę, co chłopak przyjął z zaskoczeniem. Przecież opowiadano mu, że to ona go uratowała! Mówiono, że jego matka walczyła do samego końca, aby uratować Harry’ego.

– Nie zabijaj mnie, panie – powiedziała z błaganiem w głosie, a jej oczy zaszkliły się łzami, jakby miało się to na cokolwiek zdać. – Zrobię wszystko, tylko mnie nie zabijaj – wyszeptała błagalnym tonem.

– Jesteś głupia, Evans – syknął Lord zwracając się do niej jej dawnym nazwiskiem. – Ja nie mam litości dla wrogów. A tym bardziej dla takiej zdradliwej i brudnej szlamy jak ty. Ja nigdy nie wybaczam zdrady – wysyczał Voldemort. Chłopakowi coś się jednak nie zgadzało. Jakim cudem jego matka mogła zdradzić Voldemorta, skoro była mugolskiego pochodzenia?

– Błagam… – wyszeptała kobieta.

– Odsuń się, durna kobieto, to może nic ci nie zrobię – rozkazał Voldemort. Rudowłosa zawahała się, ale posłusznie wykonała polecenie czarodzieja, tym samym odsłaniając łóżeczko, na którym był mały Harry, jeszcze bez blizny i okularów. Chłopak nie potrafił uwierzyć w to, czego właśnie był świadkiem. Jego własna matka, która go rzekomo uratowała, pozwoliła, aby został uśmiercony! Lord Voldemort od razu skierował różdżkę w stronę chłopca.

– Nie zabijaj Harry’ego, proszę – wyszeptała błagalnie, jednak nie zrobiła nic, aby przeszkodzić Voldemortowi.

Avada Kedavra! – Zielony promień klątwy uśmiercającej pomknął w stronę łóżeczka, gdzie spokojnie siedział chłopiec.

W tym momencie, rudowłosa kobieta, chcąc odsunąć się dalej, cofnęła się o kolejny krok. Nie interesowało ją życie syna. Liczyło się tylko to, aby ona przeżyła, jednak właśnie wtedy potknęła się o zabawkę leżącą na podłodze i niefortunnie przewróciła się. Nim upadła promień śmiertelnego zaklęcia uderzył w jej ciało. Lily Potter padła martwa nieświadomie zapewniając ochronę swemu dziecku, a Lord Voldemort zniknął…

Wspomnienie skończyło się, a Harry z powrotem znalazł się w pokoju razem z Avadą, a po jego głowie krążyło mnóstwo myśli. Chłopak momentalnie zbladł. Właśnie uświadomił sobie, że jego własna matka, świadomie pozwoliła go zabić. Przecież się odsunęła! Nie protestowała, nie sprzeciwiła się Voldemortowi! W tym momencie, Harry poczuł jak w jego serce wbija się ogromna szpila.

Zabolało.

Harry nie mógł uwierzyć, że jego rodzicielka byłaby do tego zdolna. W głowie mu się nie mieściło, że mogła na to pozwolić. Uratowała go przez przypadek! Jak matka może pozwolić na uśmiercenie własnego dziecka? No jak? Wtedy dotarło do niego, że nie była prawdziwą matką, a potworem – prawdziwym potworem. I jeszcze spiskowała z Dumbledore’em! Czyżby to ona pomogła mu zabić jego ojca? – zastanawiał się czarnowłosy, próbując to wszystko ułożyć w jakąś logiczną całość. Chłopaka przepełniała ogromna wściekłość na jego rodzicielkę. I to chyba Dumbledore zabił jego ojca! Nie Voldemort, jak myślał cały świat przez bajeczki dyrektora Hogwartu. Harry’ego ogarnęła niesamowita złość, a wobec Dumbledore’a poczuł nienawiść jeszcze większą, niż do tej pory. W tym momencie poczuł się jeszcze gorzej, niż wtedy, gdy zginał Syriusz, a cały jego dotychczasowy świat niemal legł w gruzach. Wspomnienie, które zobaczył chłopak całkowicie namieszało mu w głowie.

– To wszystko to prawda? – To pytanie wydawałoby się głupie, jednak chłopak nadal był trochę zdezorientowany. Po prostu, w głowie się nie mieściło to, co ujrzał.

– Po co miałabym kłamać? – odparła czarnowłosa pytaniem na pytanie.

Chłopak nie odpowiedział zupełnie nic. Przeczuwał, że to nie może być kłamstwem, czy kolejną intryga Voldemorta. Jeżeli chciał go zabić, Avada już dawno mogłaby tego dokonać, a fałszowanie wspomnień nie miałoby sensu.

– Harry – powiedziała cicho po chwili dziewczyna, gdy ten dochodził do siebie, te informacje jednak wywołały u chłopaka szok. – Jeżeli chcesz, jest ktoś, kto może ci wszystko opowiedzieć, co działo się lata temu i kim naprawdę byli twoi rodzice – oznajmiła spokojnie. – Nie mówię tu o moim ojcu – dodała szybko. Domyślała się, że chłopak nie ma ochoty na spotkanie z Voldemortem, który przez całe jego dotychczasowe życie był przecież śmiertelnym wrogiem. Jeszcze nie czas.

– Dobrze – powiedział spokojnie, zgadzając się na propozycję nastolatki. – Wolę mieć to wszystko za sobą – dodał chłopak, zastanawiając się, czy to już koniec rewelacji, czy może jest jeszcze coś bardziej szokującego. – Mimo wszystko chcę wiedzieć – dodał.

– Zaczekaj tu, nigdzie nie wychodź, bo jeśli cię ktoś zobaczy, może skończyć się spotkaniem z moim ojcem, a podejrzewam, że byś tego nie pragnął – ostrzegła Avada i szybko wyszła z pokoju, pozostawiając chłopaka samego ze swymi myślami.

Harry podszedł do jednego z okien, chcąc zobaczyć, co jest na zewnątrz. Widok wychodził na zadbany ogród. Minęło kilka długich minut, które jak na złość dłużyły się jeszcze bardziej. Przez ten czas, Harry mógł się trochę zastanowić i jakoś przyswoić sobie nowo nabyte informacje, choć przyszło mu to z wielkim trudem. Wybraniec zastanawiał się także, gdzie się znajduje. Ze słów Avady wynikało, że kręcą się tu śmierciożercy, oraz, że Voldemort jest w tym samym budynku. Nie napawało to Pottera optymizmem, choć nie zapomniał, że sam poszedł do paszczy węża.

Pokrótce córka Lorda Voldemorta powróciła, a za nią do pokoju wszedł Severus Snape. Harry nie spodziewał się ujrzeć akurat swojego profesora od eliksirów, nie był tym też zbytnio zachwycony, bowiem obaj za sobą nie przepadali, choć to stwierdzenie i tak już było ogromnym eufemizmem.

– Potter! – zdziwił się nauczyciel, widząc nastolatka. – Ty tutaj! – Najwidoczniej Avada jeszcze nie wytłumaczyła profesorowi, o co chodzi.

– Profesor Snape – przywitał się krótko nastolatek.

– Ud… – zaczął Mistrz Eliksirów, ale nastolatka natychmiast mu przerwała.

– Jeszcze nie – odparła krótko, domyślając się, co chce powiedzieć nauczyciel. – Jak mówiłam, mam do ciebie prośbę, Severusie. Opowiedz Harry’emu to wszystko, co powinien wiedzieć – poleciła Avada, jednocześnie prowadząc ich w kierunku czterech foteli znajdujących się w rogu pomieszczenia. Ręką nakazała im by usiedli, wyglądało na to, że zapowiada się na dłuższa opowieść.

Severus Snape spojrzał na dziewczynę, a potem zmierzył wzrokiem nastolatka, zastanawiając się, jakie myśli kryją się pod jego bujną czupryną i ile się już dowiedział.

– Czarny Pan wie, że tu jesteś, Potter? – zapytał nauczyciel. Nie wiedział, czy chłopak chciał do niego dołączyć. Odpowiedzi udzieliła jednak dziewczyna.

– Mój ojciec o niczym nie wie, Severusie. Harry zobaczył jedynie wspomnienie śmierci rodziców – oznajmiła, a nauczyciel natychmiast zrozumiał, że Harry nie został jeszcze przekonany. Severus musiał jednak przyznać, że był pod wrażeniem tego, że Avada tak szybko zdobyła zaufanie Wybrańca, że ten przybył z nią do siedziby Voldemorta. Zastanawiał się także, co siedzi w Harry’m. Snape zdawał sobie sprawę, że mimo wszystko chłopak nie jest pozbawiony zdrowego rozsądku i nie pchałby się w paszczę Węża bez powodu. Jak bardzo jego zaufanie wobec Dumbledore’a musiało podupaść, skoro jednak podjął to ryzyko?

– Pokazałam mu już wspomnienie – powtórzyła dziewczyna. – Resztę tylko ty, lub ojciec możecie mu dokładnie wyjaśnić. Jedynie wy wiecie o wszystkim tak dokładnie.

Nauczyciel skinął potwierdzająco głową w stronę córki Voldemorta. Severusa czekało ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że nastolatek nie darzy go sympatią.

– To będzie dłuższa opowieść, Potter – oznajmił Snape, nim zaczął cokolwiek wyjaśniać Wybrańcowi.


No nareszcie! Miałam mały poślizg, bo planowałam wstawić go kilka dni wcześniej, ale jest. Być może niektórzy będą nieco rozczarowani, bo w tym rozdziale nie ma praktycznie nic nowego, tylko poprawiona stara wersja, mam jednak nadzieje, że następnym to nadrobię, bo jest kilka zmian :) Dziękuję za Wasze opinie pod poprzednim rozdziałem. Do napisania, Niedoskonała.