Betowała: Saszka
Severus spojrzał na chłopaka i zamilkł na moment, jakby zastanawiał się, jak to wszystko ma wyjaśnić Potterowi. Miał mu do przekazania wiele rzeczy, które na pewno wywrócą jego świat do góry nogami.
– Zostawię was samych – powiedziała nagle Avada, bowiem pomyślała, że jej obecność może im przeszkadzać. Severus oficjalnie był członkiem Zakonu Feniksa i ich szpiegował, choć tak naprawdę był po ciemnej stronie. Harry jeszcze nabrałby podejrzeń, że wiele rzeczy mówi ze względu na jej obecność, a nie chciała, aby tak było.
Dopiero po chwili mężczyzna, zaskoczony postanowieniem córki swego pana zaczął mówić ponownie.
– No dobrze, jednak zastrzegam, że niektóre rzeczy mogą cię zszokować, a ja nie zamierzam cię okłamywać, Potter – zaczął nauczyciel. Harry był zaskoczony tym, że jego ton jest spokojny i najwyraźniej chce mu wszystko wyjaśnić. – Powiedz mi – zwrócił się do czarnowłosego. – Co ty właściwie wiesz o swoim ojcu? – Zapytał.
– Co to ma do rze… – zaczął Harry, zdziwiony takim pytaniem.
– Odpowiedz – rozkazał Snape, nie dając dokończyć chłopakowi wypowiedzi.
Harry zamyślił się przez chwilę, zastanawiając się, co odpowiedzieć nauczycielowi eliksirów. Co on wiedział o swoim ojcu? Praktycznie nic. Tak naprawdę nie znał tego człowieka, przecież nie żył od wielu lat, a do tej pory słyszał tylko strzępki informacji. Jednak odpowiedział tyle, ile wiedział – to co dowiedział się z opowieści innych. Zwykłe, podstawowe, niewiele wnoszące fakty.
– Gryfon i szukający w ich drużynie, Huncwot, członek Zakonu Feniksa, pana wróg i z wyglądu bardzo podobny do mnie – wyliczył szybko, w jednym zdaniu. – I to wszystko. No i we wspomnieniu zauważyłem Mroczny Znak na jego ramieniu – dodał, przypominając sobie ów fakt. – Więc domyślam się, że także był śmierciożercą, czego przyznam, nie spodziewałem się i nie rozumiem, dlaczego nikt nigdy mi o tym nie powiedział – dodał chłopak wyjątkowo spokojnie, co nie uszło uwadze Snape’a. Nauczyciela zaintrygowało, że przyjął ów fakt bez złości i tak po prostu o tym mówi. Przecież tą informację poznał zaledwie kilka minut temu. Spodziewał się, iż Potter będzie co najmniej wściekły. Może to nadal wina szoku?
– Co wiesz o Evans? – Zapytał nauczyciel, wypowiadając nazwisko matki chłopaka z wyraźnym obrzydzeniem i pogardą, co też nie umknęło uwadze młodego Pottera, jednak tego nie skomentował, nie chcąc drażnić mężczyzny. Harry wiedział, że być może to jego jedyna szansa, aby dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości.
– Też niewiele, profesorze – oznajmił nastolatek z cichym westchnięciem. Nie rozumiał do czego prowadzą te pytania. – Rudowłosa Gryfonka, członkini Zakonu Feniksa, pochodziła z rodziny mugoli… – zaczął Potter, jednak mu przerwano.
– Niewiele – stwierdził nauczyciel, domyślając się, że wie tyle samo, co o ojcu. – Wiesz nie zbyt dużo, wiesz dlaczego tak mało mówiono ci o Lily i Jamesie? Wiesz czemu Dumbledore, czy ktokolwiek inny tak rzadko o nich wspominał? – zapytał Severus, a chłopak pokręcił głową, na znak zaprzeczenia, więc nauczyciel kontynuował swą wypowiedź. – Bo to wszystko są kłamstwa. Parszywe kłamstwa Albusa Dumbledore’a.
– Założę się, że jedno z wielu, profesorze – wtrącił nastolatek.
– James walczył po ciemnej stronie i był doskonałym śmierciożercą, jak sam widziałeś, miał Znak – powiedział bez ogródek Snape. – Był jednym z kilku szpiegów Czarnego Pana. Tylko Evans była naprawdę po stronie Dumbledore’a, choć James pozostawał w Zakonie. Evans była jedną z najbardziej zaufanych Albusowi osób. Lily oczywiście wiedziała, że James ma znak, dlatego twój ojciec wymyślił historię, że odłączył się od Czarnego Pana, że ciągle się przed nim ukrywa, a przez jakiś czas był pod Imperiusem… – nauczyciel przerwał na chwilę. – Pewnego dnia Lily odkryła, że James wciąż służy Voldemortowi i doniosła o wszystkim Albusowi – dokończył Snape.
Harry miał wobec matki ogromny żal, a nienawiść do tej kobiety, która go dzisiaj ogarnęła nie zmniejszyła się nawet w najmniejszym stopniu. Nie mógł wierzyć w to, że jego matka okazała się być takim potworem. Skazała na śmierć swojego męża, a potem pozwoliła na morderstwo syna.
– A Evans… – kontynuował swój monolog Snape, jednak zamyślił się na chwilę. – Chyba muszę ci opowiedzieć wszystko od początku – powiedział Mistrz Eliksirów, a nastolatek skinął głową. Harry chciał dowiedzieć się jak najwięcej, nawet jeżeli oznaczałoby to słuchanie Severusa Snape’a przez cały dzień.
– Z twoją matką znałem się jeszcze nim oboje rozpoczęliśmy naukę w Hogwarcie, mieszkaliśmy nieopodal siebie w dzieciństwie – zaczął opowiadać nauczyciel. – Lily była inna od reszty dzieci, wydawała się taka… niezwykła. Rzecz jasna, od razu zauważyłem, że jest czarownicą, zdradzały ją dziwne rzeczy, które działy się wokół jej osoby. Zaprzyjaźniliśmy się, a gdy byliśmy już w szkole, nawet wrogość między naszymi domami nas nie poróżniła, nawet nie przeszkadzało mi to, że była szlamą. Nie zwracałem na to uwagi, Lily wydawała się być istnym aniołem. Oboje tak samo nienawidziliśmy Jamesa i reszty Huncwotów, oboje się uczyliśmy, gdy reszta bawiła się w najlepsze – mówił spokojnie Severus. – To wszystko trwało do piątego roku, potem Lily, którą ja znałem przez te wszystkie lata, zmieniła się. Bardzo się zmieniła i ukazała swoje gorsze oblicze. Nasze drogi powoli zaczęły się rozchodzić. Ja chciałem zostać śmierciożercą, natomiast ona stała się prawdziwą fanatyczką Dumbledore’a. Oboje wiedzieliśmy o swoich wzajemnych poglądach i nie mogliśmy tego w żaden sposób pogodzić. Zresztą Lily z każdym dniem wariowała. Była nim całkowicie zaślepiona i nic do niej nie docierało. Na piątym roku pokłóciliśmy się, a nasza przyjaźń nieodwołalnie została zerwana. Nigdy między nami nie było tego, co wcześniej, a ona słuchała we wszystkim Albusa. Evans wtedy też zwróciła uwagę na Jamesa, który był wpatrzony w nią jak w obrazek. Nie było się wcale czemu dziwić, zawsze była piękna. Wielu hogwartczyków się za nią oglądało. Evans wiedziała, że i James za nią szalał. Nie masz pojęcia jak bardzo twój ojciec kochał Lily, jednak ona była taką suką, że świadomie to wykorzystała. – powiedział Snape nie przebierając słowach. – Wtedy nie była taką Lily, którą ja znałem przez wiele lat. Mimo że służyła po stronie dobra, to nie była wcale święta. Miała parszywy charakter. Zawsze liczyła się tylko ona i jej wygoda. Stała się podła i wyrachowana. Po za tym, jak mówiłem była pod całkowitą władzą Dumbledore’a. Nigdy się nie sprzeciwiała Albusowi i robiła wszystko to, co on jej powiedział. Nie mam pojęcia w jaki sposób ją tak omamił, przecież Lily nie była głupia. Po jakimś czasie, Remus i Syriusz, zorientowali się, że coś jest nie tak i zaczęli na nią uważać. Ostrzegali też wielokrotnie twojego ojca, jednak do Jamesa nic nie trafiało. Był w nią zapatrzony jak w obrazek. Pod koniec szóstej klasy, zaprzyjaźniłem się z Huncwotami, nie licząc tego parszywego szczura Pettigrew’a oczywiście. Okazało się, że mamy podobne poglądy i całkiem nieźle potrafimy się dogadać. Evans się to oczywiście nie spodobało, próbowała zniszczyć naszą przyjaźń, jednak nie udało jej się. Jeszcze przed skończeniem szkoły, w tajemnicy przed twoją matką, ja, Syriusz, James i Remus przyjęliśmy Mroczne Znaki i zaczęliśmy służyć Czarnemu Panu.
– C… co? – Wyjąkał zaskoczony Harry. – Remus i Syriusz służyli Voldemortowi? Przecież oni nienawidzili pana! Tyle razy wypominali, że jest pan śmierciożercą – powiedział Harry. To się przecież w głowie nie mieściło! Do tego przyjaźnili się ze Snape’m! Czy nauczyciel, aby na pewno go nie okłamywał? Więc dlaczego tak często kłócił się z Syriuszem? Dlaczego zawsze docinał Remusowi? Podobno byli przyjaciółmi, a jeszcze nie dawno okazywali wobec siebie jawną wrogość. Harry tego kompletnie nie rozumiał. I najważniejsze, dlaczego żaden z nich do tej pory nigdy tego mu nie powiedział?
– Dokładnie tak właśnie było, Potter, – potwierdził nauczyciel. – Wiem, że to cię dziwi, ale nasza nienawiść była konieczna dla utrzymania ich przykrywki. Nikt ich nie podejrzewał, podczas gdy ukazywali tak jawną niechęć do działań Czarnego Pana. Później, – kontynuował swoją opowieść Snape – gdy skończyliśmy szkołę, Evans i James pobrali się. Tylko widzisz, Potter, ona była z nim tylko dla pieniędzy. Jedynie na tym jej zależało. Evansowie nigdy nie był bogaci, dlatego uczepiła się Jamesa, by mogła żyć wygodnie. Nigdy nie kochała twojego ojca. Evans wstąpiła do Zakonu Feniksa. Później urodziłeś się ty i… Catherine.
– Moja siostra – powiedział cicho Harry.
– Wiesz o Catherine? – zdumiał się Snape.
– Syriusz mi kiedyś powiedział, że mam siostrę, ale nie wiadomo, co się z nią stało – wyjaśnił chłopak. Tak wiele razy zastanawiał się, co się wydarzyło, gdzie jest jego bliźniaczka. Niestety nie znał odpowiedzi na te pytania.
– Zaraz i do twojej siostry dojdziemy – stwierdził Snape i kontynuował swoją opowieść. – Dopiero po waszym urodzeniu, James przejrzał na oczy i zrozumiał, z kim tak naprawdę się związał. Nie chciał być z Lily, ale został ze względu na ciebie i twoją siostrę. W końcu dzięki temu parszywemu szczurowi, Pettigrew’owi, który do śmierciożerców dołączył nie długo po nas, Evans odkryła, kim twój ojciec jest naprawdę. Doniosła o tym Dumbledore’owi. Natomiast ja, jeszcze tego samego dnia podsłuchałem część przepowiedni. Powiedziałem o tym Czarnemu Panu. Nie wiedziałem o czyje dziecko chodzi. Czarny Pan zorientował się od razu. Wiedział, że to o tobie mowa. Natychmiast udał się do twoich rodziców. Resztę chyba widziałeś – zakończył.
– Widziałem – potwierdził, nie będąc wstanie powiedzieć niczego innego. Te informacje bardzo nim wstrząsnęły i zmieniły cały światopogląd na temat jego rodziców. To wszystko, co usłyszał od nauczyciela było takie nierealne. Nigdy w życiu nie spodziewałby się czegoś takiego! Musiał sobie to wszystko poukładać na spokojnie.
– To, że Lily zasłoniła cię własnym ciałem, jak rozgłasza całemu światu Albus, to, że chciała byś przeżył, to tylko kolejny wymysł dyrektora – dodał Snape. – Nie zależało jej na tobie. Być może moje słowa są okrutne, jednak nie mam zamiaru cię okłamywać.
– To także nie uszło mej uwadze, profesorze – wtrącił gorzko nastolatek. Nie potrafił tego wybaczyć swojej rodzicielce.
Co prawda Harry nie przepadał za Snape’em, tak samo jak on za nim, ale nie miał powodów, by go okłamywać. Dlatego Harry uwierzył we wszystko, co Mistrz Eliksirów powiedział. Nie wątpił w to, że wreszcie poznał prawdę.
– Jakieś pytania, Potter?
– Dlaczego wcześniej nikt mi o tym nie powiedział? – zapytał Harry.
– Dumbledore wymusił na Remusie i Syriuszu Przysięgę Wieczystą, dlatego nie mogli ci nic powiedzieć, żadnej prawdy o przeszłości. Mnie ona ominęła, bowiem jestem oficjalnym szpiegiem zakonu i jakiekolwiek przysięgi mogłyby ograniczać moje zadanie – stwierdził Snape. – Z tego, co powiedział nam portret Fineasa dowiedzieliśmy się, że Remus miał już tego dość i chciał ci o wszystkim powiedzieć, dlatego Dumbledore go uśmiercił. A ja musiałem do tej pory utrzymywać pozory. Dla twojego i mojego bezpieczeństwa. Tak samo Syriusz i Remus, stąd ta wrogość, choć tak naprawdę od dawna między nami nie istniała.
Harry skinął potwierdzająco głową na znak, że rozumie.
– Co się stało z Catherine? – Zapytał po chwili nastolatek. Osoba jego siostry bardzo go interesowała. Syriusz mówił, że przepadła, że nie wiadomo, gdzie się podziewa. Przecież nawet nie chodzi do Hogwartu!
– Powiedział ci o niej Syriusz? – upewnił się nauczyciel, na co Harry skinął potwierdzająco głową. To było wtedy, gdy jego chrzestny znalazł go w pokoju z drzewem genologicznym Blacków. Opowiadał mu wtedy o swojej rodzinie. Powiedział mu także o jego siostrze. Harry wiedział, że jest jego bliźniaczką i ma na imię Catherine. Akurat wtedy, gdy Harry miał okazje dowiedzieć się czegoś więcej, zawołano Syriusza, bo Stworek coś narozrabiał. Później już nie udało im się powrócić do tej rozmowy. A tak bardzo by tego pragnął. Dzięki tej wiadomości wiedział, że nie jest sam. Wiedział, że gdzieś ma jeszcze jakąś rodzinę.
– Tamtej nocy nie było z wami Catherine, nie mam pojęcia jak to się stało, jednak od dziecka wychowują ją Malfoyowie.
– Co? To niemożliwe! – Przerwał Harry zaskoczony, a na jego obliczu zagościł dziwny wyraz. Jego siostra wychowywała się razem z tleniona fretką? Przecież to w głowie się nie mieściło!
– Catherine, Avada i Draco Malfoy wychowują się razem – powiedział Snape. – Obie chodzą do Durmstrangu.
– Malfoy wiedział? To się nie dzieje naprawdę – stwierdził chłopak zszokowany. Jednak nagle przypomniał sobie jeszcze o jednej rzeczy. – A ta cała przepowiednia, jest prawdziwa? – Zapytał, spoglądając na Mistrza Eliksirów.
– Tak. Akurat to jest jedna z niewielu rzeczy, w których Dumbledore cię nie okłamał – potwierdził nauczyciel. – Jednak nikt nie powiedział, że ona musi się spełnić – dodał spokojnie. – Zależy to jedynie od ciebie i Czarnego Pana. To Dumbledore ogłosił cię Wybrańcem, który go pokona. Po za tym, przepowiednie często są mylne i zawodzą. Nie sądzę, aby było warto na niej polegać, Potter.
– Dlaczego Voldemort nie chce mnie zabić? – zadał kolejne pytanie. O tak, ta sprawa bardzo go interesowała.
– Na to pytanie jaśniejsza odpowiedź mogłaby udzielić ci Avada, bądź on sam. Myślę jednak, że dostrzegł w tobie potężnego czarodzieja, Potter, a ona miała po prostu przeciągnąć cię na stronę Voldemorta. Nie będę cię okłamywał, nawet jeżeli masz wątpliwości wobec mnie, sam postanowisz.
Harry postanowił, że zapyta ją o to.
– Po której stronie pan stoi? – zapytał Harry, wbijając spojrzenie w Snape'a.
– Jestem szpiegiem, Potter. Zawsze będę po wygranej stronie – stwierdził nauczyciel. – Nie mogę dłużej tutaj zostać – oznajmił po chwili Snape. – Masz jeszcze jakieś pytania, Potter? – zapytał Severus, na co chłopak pokręcił głową.
– Po której stronie pan stoi? – zapytał Harry, wbijając spojrzenie w Snape'a.
– Jestem szpiegiem, Potter. Zawsze będę po wygranej stronie – stwierdził nauczyciel. – Nie mogę dłużej tutaj zostać – oznajmił po chwili Snape. – Masz jeszcze jakieś pytania, Potter? – zapytał Severus, na co chłopak pokręcił głową.
– Nie. Dziękuję panu, profesorze – powiedział nagle Harry, bowiem był wdzięczny nauczycielowi, że przynajmniej on go nie okłamał. Wydawało się, iż Severus jest zaskoczony słowami nastolatka.
– Musisz zrozumieć Potter, że żadna strona nie jest ani dobra, ani zła. – powiedział Mistrz Eliksirów – To od ciebie zależy, którą uznasz za właściwą. Znasz już prawdę, znasz poniekąd cel Voldemorta i zadanie Avady. Poznałeś także znaczną część prawdziwego oblicza Dumbledore’a – stwierdził Snape. Czy on nie próbuje go przekonać do strony Riddle’a? – Jednak możesz być po której stronie zechcesz, ale na własnych warunkach. Jesteś przecież Wybrańcem, Potter. Ja bym to wykorzystał – rzekł Severus na koniec. I wyszedł z pomieszczenia trzepocząc swymi czarnymi szatami. Harry został się sam w pokoju, jednak po chwili dołączyła do niego Avada, niepewna tego, w jakim stanie zastanie Harry’ego.
– Dlaczego Voldemort nie chce mnie zabić? – zapytał, widząc dziewczynę.
– Ojciec dostrzegł w tobie potężnego czarodzieja, Harry. Zamiast cię zgładzić wolałby, abyś odwrócił się od Dumbledore’a – wyjaśniła czarnowłosa bez ogródek, potwierdzając słowa Snape’a. – Ja miałam za zadanie cię przeciągnąć na nasza stronę – dodała, niepewnie spoglądając na przyjaciela, obawiając się jego reakcji na jej ostatnie słowa. Chłopak jednak milczał, nie komentując tego w żaden sposób. Mistrz Eliksirów dopiero mówił to samo.
I prawie ci się udało, Avado – pomyślał jedynie Harry.
– Dlatego też nakłaniam cię do nauki czarnej magii – kontynuowała. – Ojciec odkrył, że więź między wami się pogłębiła, dlatego też tak szybko ją przyswajałeś.
– To by wiele wyjaśniło – rzekł Harry, gdy usłyszał ostatnią wypowiedź przyjaciółki. – I nie boli mnie blizna w jego pobliżu – zauważył nagle. – Mówiłaś, że Voldemort tu jest – przypomniał sobie chłopak i zerknął szybko na drzwi, jakby te miały się otworzyć, a Tom miałby przybyć, aby go zabić. Harry przyznał, że to dość prawdopodobny scenariusz.
– To musiało się stać na skutek więzi między wami – stwierdziła Avada. – Po za tym, nie wydaje ci się to trochę zabawne? – zapytała nagle córka Czarnego Pana. – Jeden z najpotężniejszych czarodziejów w kraju, ugania się za nastolatkiem i nie może go pokonać. To nie buduje strachu – zaśmiała się dziewczyna.
Harry także uśmiechnął się na stwierdzenie Avady. Jeżeli jej słowa są prawdą, miał jeden kłopot z głowy, nie musi tak lękać się o swoje życie.
– My też już powinniśmy wracać – stwierdziła czarnowłosa. – Nie powinieneś tu dłużej być. Na razie nie jesteś tutaj zbyt bezpieczny – odparła dziewczyna. – Nie wszyscy śmierciożercy wiedzą o tym.
– A tak właściwie, to gdzie my jesteśmy? – zainteresował się nagle Harry, choć ciekawiło go to od samego początku.
– To dom Malfoyów. Mój ojciec ma tu swoją główną siedzibę – poinformowała spokojnie, na co chłopak się zdziwił.
– Malfoyów? Czy Catherine…
– Nie ma jej tutaj – powiedziała dziewczyna. – Wyruszyła na pewną misję.
– Rozumiem – powiedział chłopak, zdając sobie sprawę, że Avada właśnie przekazała mu, po której stronie jest jego siostra. – Nie obawiasz się, że zdradzę wszystko Dumbledore’owi? Tak otwarcie mówisz o kryjówce, i planach swego ojca – stwierdził chłopak. Gdyby chciał, mógłby ich przecież wydać. Jednak, czy chciał? Avada natomiast, nawet nie wyglądała na zaniepokojoną słowami nastolatka.
– Ufam ci, Harry – powiedziała dziewczyna, wpatrując się w zielone tęczówki nastolatka. – Jesteśmy w końcu przyjaciółmi – dodała z lekkim uśmiechem. Mówiła szczerze, czy może sprawdzała, czy można mu ufać? Harry jeszcze tego nie wiedział. – Ponadto tu jest tyle czarów ochronnych i innych zabezpieczeń, że ten wasz śmieszny Zakon Feniksa nic by nie zrobił – stwierdziła dziewczyna. Harry nie skomentował jej słów.
– Wracamy – zadecydowała, wyrywając chłopaka z zamyślenia i wyciągnęła rękę do przyjaciela, aby mogli przenieść się za pomocą teleportacji. Ten bez wahania podał ją swoją. Razem okręcili się dookoła, jednak zanim zniknęli, rozległo się krótkie pukanie, a drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Następnie pojawiła się w nich dziewczyna. Była wysoka, miała burzę kręconych, ciemnobrązowych włosów. Nie dałoby się pomylić tej osoby z nikim innym. Harry ją rozpoznał, choć dane mu było zobaczyć ją zaledwie przez krótki moment. Była to jego przyjaciółka, Hermiona Granger.
I wtedy Harry i Avada zniknęli.
I wtedy Harry i Avada zniknęli.
– Co ona tam robiła! – wykrzyknął w stronę Avady zdezorientowany nastolatek, gdy tylko teleportowali się w ciemnej uliczce nieopodal Privet Drive.
– Hermiona… Tylko się nie denerwuj, Harry. Hermiona jest córką Bellatrix i Rudolfa Lestrange, dlatego tam jest. Miała ci powiedzieć, gdy się spotkacie. Na razie jest to tajemnicą – dodała. – Hermiona na pewno wszystko ci wyjaśni – zapewniła dziewczyna.
– Hermiona jest córką Bellatrix?! – wrzasnął Harry z niedowierzaniem. – Jakim cudem?! To niemożliwe? Dlaczego to przede mną ukrywała? – Harry był wściekły. Chłopakowi w głowie się nie mieściło, że zabójczyni jego ojca chrzestnego jest matką jego przyjaciółki.
– Myślę, że jednak wolałbyś usłyszeć wszystko od Hermiony, Harry – powiedziała nastolatka. Chłopak przyznał jej rację, jednak nadal był ogarnięty złością. To Hermiona powinna mu wszystko wyjaśnić. Harry musiał to wszystko na spokojnie przemyśleć i wszystko sobie poukładać, dlatego, gdy pożegnał się z Avadą, od razu udał się do domu jego krewnych i zaszył się w swoim pokoju.
Minęły już trzy dni odkąd Harry poznał prawdę. Dużo rozmyślał na temat ten i swoich poglądów. Szczególnie po głowie krążyła mu pewna myśl. Teraz był już niemal pewien swej decyzji. Harry poważnie zastanawiał się, czy jednak strona Riddle’a nie jest mniejszym złem, bowiem nie mógł wybierać między złem, a dobrem. Strona po której stał Dumbledore, choć była nazywana jasną i dobrą, w rzeczywistości taka nie była. To była decyzja pomiędzy złem, a mniejszym złem. Która jednak jest która? Harry rozmyślał bardzo dużo – wiedział, że nie pozwoli sobie, aby Dumbledore nim sterował. Nie chciał jednak zostać się marionetką w rękach Voldemorta, a przyłączenie się do śmierciożerców tym właśnie było. Dużo do myślenia dały chłopakowi także słowa Severusa Snape’a, jednak ich sens nastolatek pojął dopiero później. Przecież Mistrz Eliksirów jawnie zasugerował mu, że nie musi być śmierciożercą, że może być po stronie Riddle’a na swoich zasadach. I chłopak właśnie do tego się skłaniał.
Harry nagle usłyszał dzwonek do drzwi, czym bardzo się zdziwił. Był w domu sam – jego krewni pojechali na całodniową wycieczkę do zoo, którą ciotka Petunia wygrała dzięki jakiejś krzyżówce. Oczywiście, nawet nie pomyśleli, aby zabrać ze sobą Harry'ego, jednak chłopak bardzo się z tego cieszył, bowiem miał spokój i mógł robić w domu, co tylko zechciał. Chłopak wyjrzał przez okno swojego pokoju, jednak nie zauważył żadnego samochodu na podjeździe. Może to tylko pani Figg, albo któryś z innych sąsiadów, którzy chcieli coś pożyczyć, bądź przekazać jakąś wiadomość? Dursleyów jednak nie było, więc chłopak postanowił zignorować natręta. Dzwonek zabrzmiał jednak po raz kolejny, a potem jeszcze raz, więc zrezygnowany chłopak wyszedł ze swojego pokoju, aby sprawdzić kto śmie zakłócać mu spokój. A może to jakiś złodziej, który tylko upewnia się, czy na pewno dom jest pusty? Nim Harry, wyszedł z pokoju, schował do kieszeni różdżkę. Zejście na dół i otworzenie drzwi nie zajęło mu dużo czasu, a osoba którą zastał na progu bynajmniej nie była jednym z sąsiadów, czy złodziejaszkiem łasym na majątek jego krewnych. Nastolatek ujrzał przed sobą swoją wieloletnią przyjaciółkę.
– Hermiona? – powiedział zaskoczony, dziewczyna była jedną z ostatnich osób, które spodziewałby się ujrzeć na Privet Drive. – Co ty tu robisz? – zapytał Wybraniec.
– Mogę wejść? – zapytała dziewczyna, po chwili ciszy, widząc, że chłopak jest zdezorientowany. – Chcę ci wszystko wyjaśnić, Harry – powiedziała.
Harry w ogóle nie spodziewał się, że jego najlepsza przyjaciółka go odwiedzi, dlatego był zaskoczony, że ją ujrzał pod domem jego krewnych. Miała farta, bo przecież Dursleyów nie było w domu.
– Tak, oczywiście – odparł chłopak, odsuwając się nieco, aby Hermiona mogła wejść do środka. Poprowadził ją do salonu. Wiedział, że Dursley’owie pojechali na cały dzień, więc nawet się nie dowiedzą, że ktoś był u Harry’ego i że podjął tą osobę w salonie, zapewne byliby wściekli, gdyby takowa informacja dotarła do uszu rodzinki nastolatka.
– Rozgość się – powiedział chłopak. – Zaparzę kawę – dodał. – Dwie łyżeczki cukru, prawda? – zapytał cieplejszym tonem. Był zaskoczony wizytą przyjaciółki, jednak nie chciał, aby pomyślała, że jest na nią zły, bowiem tak wcale nie było, chociaż na początku się wściekł.
– Pamiętasz – odparła zaskoczona dziewczyna, ale lekko się uśmiechnęła.
– Usiądź – zachęcił chłopak, widząc, że jego przyjaciółka nadal stoi. – Za chwilę wracam – rzekł i znikł w kuchni, aby przygotować napój dla siebie i przyjaciółki. Harry ucieszył się, że Hermiona postanowiła mu wszystko wyjaśnić. Po chwili wrócił do salonu z dwoma kubkami parującej kawy, które postawił na stoliku, a potem usiadł obok niej na kanapie. Widział, że dziewczyna jest zdenerwowana.
– Hermiono, spokojnie, świat się przecież nie skończył – próbował ją pocieszyć i posłał jej pokrzepiający uśmiech.
– Więc nie jesteś zły? – zapytała zaskoczona dziewczyna, oddychając z widoczną ulgą wypisaną na jej obliczu. Sięgnęła po kubek z kawą i upiła łyk gorącego napoju, nieco uspokojona.
– Nie jestem, Hermiono. – potwierdził chłopak. – Już nie jestem – dodał. – Cieszę się, że cię widzę – powiedział nastolatek posyłając przyjaciółce lekki uśmiech. Przecież to, że Hermiona jest córką Bellatrix Lestranege nie ma żadnego znaczenia dla ich przyjaźni, zwłaszcza teraz, gdy poważnie zastanawiał się nad zmianą strony.
– Przepraszam cię, Harry – powiedziała skruszona dziewczyna. – Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale nie mogłam – zaczęła wyjaśniać nastolatka. – Zabronili mi, a ja po prostu nie chciałam się z tym pogodzić i… bałam się – wyznała. – Avada mi powiedziała, że się wściekłeś.
– Nie zaprzeczę, byłem wściekły, zbyt wiele rzeczy ostatnio się dowiedziałem – odparł spokojnie nastolatek. – Ale Avada wyjaśniła mi tak ogólnie twoją sytuację – dodał spokojnie, kosztując przygotowanej dla siebie kawy. – Kiedy się dowiedziałaś? – zapytał po kilku sekundach, gdy odstawił napój na stolik.
– Przed świętami Bożego Narodzenia – odparła z lekkim wahaniem, niepewnie spoglądając na przyjaciela. – Porwali mnie, – podkreśliła – podczas ubiegłej przerwy świątecznej.
– I przez cały semestr nie raczyłaś poinformować o tym mnie i Rona? – Zapytał chłodno Harry. Nie spodziewał się, że jego przyjaciółka tak długo skrywała przed nim ten fakt. Wściekł się na dziewczynę po raz kolejny. Avada nie powiedziała mu odkąd dokładnie Hermiona tu przebywa i jak długo wie już o swym pochodzeniu. Chłopak myślał, że jego przyjaciółka dowiedziała się podczas tych wakacji, a ona tyle czasu ukrywała, że jest córką śmierciożerców. Przecież to się w głowie nie mieściło! Czy nie miała do niego na tyle zaufania?
– Bellatrix mi zabroniła! – starała się bronić Hermiona. – A ja się bałam! Doskonale wiesz, jaka jest! – Wykrzyknęła brązowowłosa. – To, że jest moją matką niczego nie zmienia! Nawet nie wiesz jak mnie nienawidziła na początku! Byłam dla nią tylko szlamą Granger, przez wiele miesięcy. Przecież walczyłam przeciw niej w Ministerstwie Magii. Cholernie się jej bałam! Dopiero potem, wszystko się zmieniło…
Harry przysunął się do dziewczyny bliżej i bez żadnego uprzedzenia podwinął lewy rękaw jej bluzki. Nastolatka nie prostowała, pozwoliła mu na to bez żadnego sprzeciwu, bowiem miał prawo o tym wiedzieć. I tak by się wkrótce dowiedział, że na przedramieniu brązowowłosej widniał Mroczny Znak. Po tym, co Harry dopiero usłyszał, domyślał się tego.
– To jest ta zmiana? – zapytał wprost, puszczając dłoń przyjaciółki,
– To się stało zaraz na samym początku wakacji – oznajmiła nastolatka, jednocześnie zasłaniając dowód swojej przynależności do śmierciożerców. – Nie miałam żadnego wyboru, zmusili mnie.
– Przepraszam – powiedział w końcu Harry, trochę się opanowując. – Nie powinienem się tak unosić. Rozumiem cię.
– Ale… – zawahała się dziewczyna. – Mimo wszystko, nie żałuje tego, co się stało – oznajmiła szczerze. – Przynajmniej teraz wiem, że jestem na właściwym miejscu. Nie zrozum mnie źle, Harry. Nigdy nie stanęłabym przeciw tobie – wyjaśniła szybko. – Widzisz, odkąd się dowiedziałam, wszyscy po tamtej stronie próbowali mnie przekonać, że Dumbledore jest zły, że nie jest lepszy od Voldemorta. Nie wierzyłam w to, nie chciałam uwierzyć, chociaż wiedziałam o niektórych rzeczach. Dopiero po walce w ministerstwie, jakby to ująć, próbowali bardziej mnie nawracać – opowiadała dalej dziewczyna. – Widzisz, moja matka się strasznie wściekła, że walczyłam przeciw nim, jednak o dziwo nie okazywała mi już tak swojej wrogości, a potem powiedzieli mi o tym wszystkim, czego i ty się dopiero dowiedziałeś. Widzisz, Harry to nie tak, że gdy tylko o tym wszystkim usłyszałam, to się do niech przekonałam. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w ministerstwie, zaczęłam zauważać, że Dumbledore nie jest taki święty, przecież cię okłamywał i… oh, Harry, żałuję, że nie powiedziałam ci tego wcześniej, powinieneś był wiedzieć – rzekła dziewczyna, tonem jakby przepraszającym.
– Co takiego powinienem wiedzieć? – zdumiał się nastolatek, zastanawiając się, co jego przyjaciółka ma na myśli.
– Dało mi to później wiele do myślenia – rzekła. – Dumbledore… on kazał cię szpiegować. Chciał, żebym ja i Ron przekazywali mu jak najwięcej informacji o tobie.
– Żartujesz sobie, Hermiono? – nie wierzył w to, co słyszał z ust przyjaciółki.
– Harry, przysięgam, że nie powiedziałam mu na twój temat ani jednego słowa – zapewniała dziewczyna. – Już na samym początku wydało mi się to podejrzane, ale Ron uparcie przekonywał, że dzięki temu, Dumbledore będzie mógł cię lepiej chronić. Nie byłam do tego przekonana, ale Ron… Ron mówił mu o wszystkim, czego się od ciebie dowiedzieliśmy – powiedziała.
– To nie możliwe, Hermiono – wyszeptał Harry zaskoczony. – Ron na mnie donosił? – zapytał zirytowany.
– Naprawdę myślałam, że może jednak pozwoli cię to chronić, dlatego, ci nic nie mówiłam, ale Ron mu przekazywał wszystko. Gdzie byłeś, co robiłeś, to dlatego wiedział o Gwardii. Zakon też o niej wiedział. Jestem okropną przyjaciółką, Harry – jęknęła dziewczyna z wyrzutem. Widać było, że miała do siebie ogromne pretensje i żałowała, iż nie zareagowała wcześniej.
– To nie twoja wina, Hermiono – powiedział chłodno Harry, był wściekły na Dumbledore’a oraz czuł ogromny zawód wobec Rona, który przecież był jego najbliższym przyjacielem przez te wszystkie lata. Nie pojmował, jakim cudem jego kompan, któremu zawsze tak wierzył, tak bardzo ufał, mógł uczynić mu coś tak niewybaczalnego. – To przez Dumbledore'a. Próbuje wszystko kontrolować – powiedział wściekle nastolatek. Harry nienawidził tego człowieka coraz bardziej. – Nie pozwolę mu na to nigdy więcej – oświadczył stanowczo.
– Co chcesz przez to powiedzieć, Harry? – zapytała Hermiona, lustrując chłopaka wzrokiem. Bardzo ją ciekawiło, co chłopak postanowi. Czarnowłosy spojrzał na nią z lekkim wahaniem, jednak komu miał zaufać, jak nie jej? Przecież od lat byli przyjaciółmi, a dziewczyna zawsze wspierała młodego Pottera.
– Jeszcze nie wiem, Hermiono. Nie pozwolę, aby Dumbledore mną manipulował, co do tego wątpliwości nie mam – stwierdził stanowczo. – Za bardzo się na nim zawiodłem. I jeżeli to wszystko jest prawdą, skłaniam się ku Voldemortowi, jednak jego marionetką także nie zamierzam zostać – powiedział szczerze chłopak.
– Co masz na myśli? – zapytała dziewczyna, nie rozumiejąc, o co chodzi przyjacielowi.
– Coś, nad czym muszę się jeszcze dokładnie zastanowić – odparł jedynie, kończąc ten temat, bowiem sam jeszcze nie wiedział jak to wszystko rozegra, ponadto miał świadomość, iż jego pomysł to stąpanie po bardzo cienkim gruncie. Tak cieniutkim, jak lód na jeziorze w Hogwarcie, podczas temperatury dodatniej.
Harry długo jeszcze rozmawiał z Hermioną, starał się wtedy ze wszystkich sił nad sobą panować. Nie chciał, aby przyjaciółka widziała, że tak naprawdę był wściekły. Dopiero, gdy ją pożegnał, mógł pozwolić sobie na swobodne rozmyślanie o tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Tak wiele rzeczy przecież się nagle dowiedział, znów musiał wszystko sobie od nowa układać, rozmyślać. I bardzo zraniła go zdrada przyjaciela, o ile Hermiona mówiła prawdę. Z drugiej jednak strony, po cóż miałaby teraz kłamać? Jednak Harry nie był na tyle łupi, żeby ślepo uwierzyć w jej zapewnienia, musiał to sprawdzić i już wiedział jak to zrobić.
Czarnowłosy nastolatek przechadzał się po ulicy Pokątnej, dokładnie ją obserwując. Harry rozglądał się w poszukiwaniu znajomej twarzy. Gryfon wiele rozmyślał nad słowami Hermiony i mimo wszystko, w zaistniałych okolicznościach postanowił sprawdzić, czy Ron rzeczywiście go szpieguje. Musiał być pewny wszystkiego, dlatego też umówił się z Weasleyem na Pokątnej. Napisał chłopakowi, że chce kupić kilka rzeczy szkolnych i czy przypadkiem tego dnia nie będzie go na Pokątnej. Rudzielec oczywiście się zjawił, a Harry był ciekawy, czy zdążył już się o tym dowiedzieć Dumbledore. Jeżeli słowa Hermiony były prawdą, zapewne tak. Gryfon wreszcie spostrzegł swojego przyjaciela, który wędrował z uśmiechem na ustach.
– Harry! – zawołał entuzjastycznie rudzielec, a na jego twarzy gościł promienny uśmiech.
– Witaj, Ron – powiedział czarnowłosy, siląc się na szczery uśmiech.
– Mugole pewnie dają ci w kość? – zapytał rudowłosy.
– Jak zawsze są nieznośni – odparł Harry. – Hermiona już do was przyjechała? – zagadnął Harry ciekaw, czy w ogóle odzywała się do Weasley’ów. Rozmowa jeszcze przez jakiś czas toczyła się na błahe tematy, nie związane z niczym szczególnym. Oczywiście Harry ani jednym słowem nie wspomniał o Avadzie, czy o Hermionie. Jednak postanowił podpuścić Rona, dlatego pragnął się z nim spotkać. Gdy siedzieli w niedawno otwartej kawiarni i zajadali się pysznymi lodami, czarnowłosy zadał najistotniejsze pytanie.
– Pomyślałem… Chyba znalazłem sposób, który pozwoli mi pokonać Voldemorta – rzekł Harry, zaskakując tym rudowłosego.
– Naprawdę? – ożywił się Gryfon. – Jaki?
– Myślę, że powinienem nauczyć się czarnej magii – rzekł Potter ściszając odrobinę głos, a widząc zszokowaną minę Weasley’a zaczął wyjaśniać. – Ron, pomyśl! On jest potężny, sam nią dobrze włada. Przecież nie pokonam go drętwotą!
Harry uznał, iż to będzie najlepszy pomysł. Zawsze w ten sposób mógłby się również wytłumaczyć, gdyby ktoś niepowołany odkrył, iż Potter umie posługiwać się mroczną sztuką.
– No nie wiem, Harry – rzekł z wahaniem nastolatek. – Dumbledore o tym wie? – zapytał, a Harry dokładnie odnotował to sobie w pamięci. – Nigdy ci na to nie pozwoli – dodał, widząc, że jego przyjaciel pokręcił głową w celu zaprzeczenia.
– Kto powiedział, że się dowie? – brnął dalej Potter.
– Ależ Harry! – oburzył się Ron. – Nie możesz tak robić – dodał. – Przecież Dumbledore wie, co robi, jest najpotężniejszym czarodziejem świata – bronił zawzięcie swego zdania Ron.
– Pamiętaj, że Voldemort jest równie potężny, co Dumbledore, a jednak to o mnie mówi przepowiednia, nie o Dumbledorze – stwierdził Harry.
– Nie powinieneś robić niczego bez wiedzy Dumbledore’a, Harry – powiedział Ron.
– Wiesz, może masz racje – zgodził się Potter, zastanawiając się, czy jego plan wypali.
W końcu ciemnowłosy zakończył ten temat, zrobił to, o co mu chodziło. Porozmawiali jeszcze przez jakiś czas, a potem obydwaj powrócili do swoich domów. Teraz Hary’emu pozostało jedynie czekać na wieści od Severusa Snape’a. Nie miał pojęcia, czy Ron był z nim szczery, czy rzeczywiście się o niego martwił, choć Harry’ego niepokoiło, że tak często mówił o dyrektorze, widać było, że bardzo mu ufał w przeciwieństwie do czarnowłosego. Jednak jedno było pewne – któreś z przyjaciół go zdradziło. Jeżeli podejrzenia wobec Rona okażą się nieprawdą, będzie to znaczyło, że skłamała Hermiona. Co miał z tym zrobić? Nie wiedział.
Dni mijały w zastraszającym tempie. Harry korzystał z czasu wolnego i uczył się czarnej magii, z książek, które zakupił na Nokturnie. Z niektórymi zaklęciami miał problem, dlatego poświęcał na nie więcej czasu, którego mu nie brakowało. W tych dniach chłopak, unikał także spotkań z Avadą, bojąc się, że przez to podejmie jakąś decyzję, której nie będzie pewny. Mogłoby się wydawać, że córka Voldemorta rozumie Harry’ego, bowiem sama także nie zabiegała o kolejne spotkania. Podświadomie chłopak jednak wiedział, że decyzję już podjął, zastanawiał się jedynie, czy to, co chce uczynić, jest na pewno słuszne – mimo wszystko nadal pragnął jeszcze trochę pożyć na tym świecie. Nie miał pewności, co do tego, że słowa Avady nie okażą się bujdą, czy jakaś wielką intrygą. Jednak z drugiej strony, gdyby tak było, nie mieszaliby w to Snape’a, co do którego nie ma pewności, po której jest stronie.
Wiedział już, że Hermiona jednak nie okłamała go w sprawie Rona. Poprzedniego dnia, Harry dostał wiadomość od Severusa Snape’a, którego o to wcześniej poprosił, iż Dumbledore jest zaniepokojony tym, co dzieje się z Harry’m, bowiem według niego tak właśnie jest. Na zebraniu Zakonu Feniksa nie omieszkał się wspomnieć o czarnej magii i stwierdził, że trzeba mieć jeszcze większe oko na Wybrańca, co młodemu Potterowi oczywiście się nie spodobało. Bez trudu zrozumiał, że Dumbledore pragnie kontrolować, go jeszcze bardziej. Do tego nastolatek oczywiście dopuścić nie mógł.
Nagle chłopak usłyszał trzepot skrzydeł, a do jego pokoju, przez otwarte okno wleciała sowa o brązowo-szarym ubarwieniu. Upuściła na podłogę list i odleciała w swoją stronę. Zaintrygowany Harry sięgnął po wiadomość, ciekawy, od kogo ją otrzymał.
Drogi Harry,
Mam nadzieję, że tegoroczne wakacje dobrze Ci służą, a wujostwo zbytnio nie zachodzi Ci za skórę. Dzisiaj o 18.30 przybędę na Privet Drive, by zabrać Cię do Nory.
Albus Dumbledore
Harry zacisnął dłoń, tym samym zgniatając list. Nie miał ochoty być tam, gdzie ten zdrajca Ron – choć pozostałych Weasleyów bardzo lubił. Nie ma opcji, aby czarnowłosy był tam, gdzie Dumbledore zapragnie, tam, gdzie będzie mógł go kontrolować i sterować nim jak tylko zechce.
– W żadnym wypadku, Dumbledore! – buntował się młody Potter. – Nie pozwolę ci, byś decydował o moim życiu. Nie będę tam gdzie ty sobie tego zażyczysz, kłamliwy starcze! Koniec z byciem rycerzykiem. Nie będę twoim Wybrańcem! – wykrzyczał w pustkę. Całe szczęście, że Dursleyów znów nie było w domu, ponieważ na pewno, nie podarowaliby mu, że zakłóca im spokoju.
Harry znalazł kawałek czystego pergaminu i napisał kilka słów do Avady z prośbą o spotkanie. Przywołał Hedwigę i jak najszybciej wysłał wiadomość.
Pora podjąć decyzję.
Noo, tak jak wczoraj powiedziałam, dzisiaj jest rozdział. Co sądzicie? :)Wgl, coś się schrzaniło i nie mogę wgrać gifów i brakuje akapitów, pomimo kodu... O_o. Bezczelny blogspot. Naprawiły się gify! xD.
Pierwsza ��
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ❤. Uwielbiam Harry'ego, po stronie Voldemorta, albo conajmniej przeciw Dropsowi ❤
Czekam z niecierpliwością na next!
Weny!
Bardzo się cieszę!
UsuńDziękuję za komentarz :)
Pisząc ostatni komentarz, zapomniałem wypowiedzieć się na temat tego, co sądzę o Lily. Ponieważ w tym rozdziale trochę o niej pisałaś, zacznę komentarz od wyżycia się na tej suce. Tak, suce! Na Merlina, nie przypominam sobie żadnego opowiadania, w którym tak bardzo Evans mnie denerwowała. Nie dość, że w ogóle nie kochała Harry'ego, to na dodatek poleciała na pieniądze Jamesa. Nie znoszę takich ludzi, dlatego cieszę się, że ją zabiłaś. Może sposób, w jaki Lily zginęła, był odrobinę absurdalny, fakt jest jednak taki, że ta ruda wywłoka nie będzie już mieszać w życiu Harry'ego. I to cieszy mnie najbardziej! :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Hermionę, to aprobuje Twój pomysł. Podoba mi się, naprawdę. Trochę gorzej z wyjaśnieniem całej sytuacji. Nie pamiętam, jak dawniej zareagowałem na wiadomość, że Hermiona jest córką Bellatrix, w każdym razie teraz byłem co najmniej rozczarowany. Liczyłem na więcej wyjaśnień. Jak to się stało, że Hermiona wychowywała się u mugoli? Dlaczego dopiero teraz dowiedziała się, kim są jej rodzice? No i dlaczego Bellatrix nazywała Hermionę „szlamą Granger”? Jeśli masz zamiar wyjaśnić te pytania później, to nie ma sprawy. Jeśli nie, to czekam na wyjaśnienia w komentarzu. :)
Bardzo się cieszę, że Ron okazał się zdradziecką małpą. Nie lubię go, wręcz nie znoszę! Mam nadzieję, że Harry się na nim zemści. Liczę na jakieś bolesne i długie tortury. :)
Generalnie rozdział mi się podobał. Przeczytałem go dość szybko i nie mogłem oderwać oczu od monitora. :) Harry postanowił zmienić strony, dlatego nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :D
Ponieważ Frozenka nie skomentowała jeszcze tego rozdziału, postanowiłem wypunktować kilka błędów, na które mimochodem zwróciłem uwagę.
1. „ – Też nie wiele (niewiele), profesorze – oznajmił nastolatek z cichym westchnięciem.”
2. W wielu miejscach napisałaś „po za tym”. Powinno być „poza tym”.
3. Nie pamiętam gdzie, ale w którymś miejscu napisałaś „nie długo”. Powinno być „niedługo”.
4. „Nie chciał jednak zostać (stać) się marionetką w rękach Voldemorta, a przyłączenie się do śmierciożerców tym właśnie było.”
5.„To nie możliwe (niemożliwe), Hermiono – wyszeptał Harry zaskoczony. – Ron na mnie donosił? – zapytał zirytowany.”
6. Nie podoba mi się to zdanie: „Po waszym urodzeniu, James już wtedy wiedział, z kim się związał.” Lepiej byłoby napisać po prostu: „Dopiero po waszym urodzeniu James zrozumiał, z kim się związał.” Albo: „Gdy się urodziliście, James (przejrzał na oczy i) zrozumiał, z kim (tak naprawdę) się związał.”
7. „Mimo, że służyła po stronie dobra, to nie była wcale święta.” Przed „że” nie powinno być przecinka. Nie będę oceniać, czy Saszka jest lepszą betą niż Nargla, bo nie zwracałem szczególnej uwagi na interpunkcję. Chcę tylko powiedzieć, że w niektórych miejscach pojawiły się zbędne przecinki. Na przykład w jednym z dialogów: „ – Harry, przysięgam, że nie powiedziałam mu na twój temat, ani jednego słowa – zapewniała dziewczyna.” Przecinek przed „ani” jest zbędny.
Pozdrawiam! :)
Wszyscy nie mogą przyłączyć się do Voldemorta, wiec Lily została tu tą "gorszą". No i coś musiałam wymyślić, aby zburzyć idealną wizje rodziców Harry'ego :D.
UsuńHermiona... Ten temat się jeszcze pojawi, ale H. niechętnie na ten temat będzie mówić, dlatego wszystkiego nie wyjaśniała Harry'emu, a ten zajęty rewelacjami o Ronie, nawet nie pomyślał, aby wdawać się w szczegółu :D
Cóż, Ron u mnie zawsze, w każdym opowiadaniu jest ( i pewnie będzie xd) szumowiną. Też nie przepadam a nim, wiec cóż... xD Krew się pojawi, ale to raczej później, bardzo później, jak Harry się faktycznie rozkręci, ale wcześniej oprócz standardowych przepychanek miedzy nimi, wyniknie pewna hmm... raczej zabawna sytuacja, gdy Ron naprzykrzy się Harry'emu, ale to też raczej za kilka rozdziałów xD
Błędy już poprawiam, dziękuję :)
Dziękuję Ci za opinie i również pozdrawiam! :)
Dzięki ci, Boże, za ten rozdział, nareszcie jakaś odskocznia od gównoburz. Od kilku dni na fejsbuniu notorycznie nic, tylko ból dupy, gównoburza, ból dupy, prywata.
OdpowiedzUsuńPowiem ci tak: kiedy się przeskroluje rozdział, bez gifów wszystko wygląda sto razy lepiej. Może ogranicz się do jednego gifa oddzielającego rozdział od A/N?
Jeśli piszesz w czasie przeszłym, trzymaj się go. „Severus spojrzał na chłopaka i zamilkł na moment, jakby zastanawiał się, jak to wszystko ma wyjaśnić Potterowi” — miał, nie ma, to nie jest jakaś niezmienna prawda (jak codzienny wschód i zachód słońca), którą można pisać w czasie teraźniejszym. Nie jestem pewna, ale chyba ci o tym już pisałam.
„Severus oficjalnie był członkiem Zakonu Feniksa i ich szpiegował, choć tak naprawdę był po ciemnej stronie” — był, był. Może opowiadał się po ciemnej stronie?
„Dopiero po chwili mężczyzna, zaskoczony postanowieniem córki swego pana zaczął mówić ponownie” — jeśli chcesz, by „zaskoczony postanowieniem córki swego pana” było wtrąceniem, oddziel ten fragment przecinkami z obu stron.
„Harry był zaskoczony tym, że jego ton jest spokojny” — był. Widzę, że zmieniłaś betę, z przecinkami (przynajmniej póki co) wszystko ujdzie, ale powinna popracować nad wyłapywaniem powtórzeń i tym czasem.
Dobra, dość tych formalności, bo za dziesięć pierwsza. Fabuła.
Okej, jeszcze tylko jedno. „Co ty właściwie wiesz o swoim ojcu? – Zapytał” — mała litera po myślniku!
Mam wrażenie, że Harry nadal działa na trybie pyskacza. Dopiero co zobaczył wspomnienie, które wywaliło do góry nogami jego obraz rodziców, a on pyta Snape’a, co ma do rzeczy to, co wcześniej wiedział o swoim ojcu. Chociaż to chyba trochę naiwne pytanie ze strony samego Mistrza Eliksirów, skoro kilka tygodni wcześniej wywalił Harry’ego ze swojego gabinetu, w którym regularnie przetrzepywał jego umysł. Doskonale wiedział, co Potter sądzi o ojcu. No i co z małym sam na sam Albusa i Snape’a? W kanonie miały miejsce dość często, dzięki czemu Snape wiedział bardzo dużo na temat tego, co wie sam Harry. A tu?
„Przecież tą informację poznał” — tę. Nie, dobra, miałam przestać.
„– Co wiesz o Evans? – Zapytał nauczyciel, wypowiadając nazwisko matki chłopaka z wyraźnym obrzydzeniem i pogardą, co też nie umknęło uwadze młodego Pottera, jednak tego nie skomentował, nie chcąc drażnić mężczyzny. Harry wiedział, że być może to jego jedyna szansa, aby dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości” — nadal trochę przegadujesz. Wystarczyło postawić kropkę po „pogardą”; co do Harry’ego mam pewne wątpliwości, ale czytelnik nie jest idiotą i zorientuje się, że Potter pewnie też wyczuł tę pogardę. „Wyraźnie” to słowo, dzięki któremu możemy się tego domyślić, chyba że Harry by tego nie ogarnął, wtedy mogłabyś napisać, że w głosie Snape’a bardzo wyraźnie zabrzmiała pogarda, ale Harry tego nie dosłyszał. Czy coś. Bez sensu pisać o oczywistych oczywistościach.
„Też nie wiele, profesorze” — matko, niewiele! Czy Szaszka mnie słyszy? Proszę o natychmiastowe zaprzestanie betowania, proszę przewertować jeszcze raz podręcznik do polskiego z trzeciej klasy podstawowej i dopiero wtedy wrócić! „Nie rozumiał(,) do czego prowadzą te pytania” — z przecinkami też, widzę, nie jest tak dobrze, jak sądziłam.
Trochę nie kupuję tej ckliwości Snape’a, on nie był zbyt wylewny, a w stosunku do uczniów tym bardziej, dlatego nazywanie Lily aniołem nie za bardzo pasuje do „mówiącego bez ogródek”, chłodnego śmierciożercy. Uczucia uczuciami, ale nie trzeba ich odkrywać od razu. Np. podoba mi się to, jak przedstawiłaś punkt widzenia Snape’a. Że (będąc śmierciożercą albo tylko udając) uważał wybór Lily za zły, ale takie uzewnętrznianie się tylko odbiera Snape’owi przewagę na rzecz Pottera. Jak gdyby Harry w tej chwili jakąkolwiek miał, tkwiąc w domu, w którym roi się od śmierciożerców chcących schrupać go na śniadanie. XD
UsuńSnape, James, Syriusz i Lupin zostali naznaczeni (nie rozumiem, dlaczego wykluczyłaś Petera, chyba że to całkowicie alternatywny wszechświat), okej, liczę, że Snape mnie oświeci, czym motywowali się (prawie) wszyscy Huncwoci, bo to jednak ogromna zmiana. O ile James czy Lupin mogli po prostu tak wybrać, tak buntowniczy Syriusz? Ten Syriusz, który robił wszystko, żeby odseparować się od cicho popierającej Voldka rodziny? Najbardziej interesują mnie właśnie jego motywy.
O, akurat w motywy Lily nigdy w życiu nie uwierzę. Totalnie wyzułaś ją z kanoniczności. Widzę, że wszyscy twoi bohaterowie są mocno pozmieniani, ale Lily jest tu OC, wybacz, równie dobrze James mógł wybrać zamiast Lily inną rudowłosą, zielonooką szlamę z Gryffindoru — Adele White albo inną Mary O’Connor. Na jedno by wyszło. A skoro jesteśmy przy Lily… Jakim cudem Evans wcześniej nie odkryła, że James jest śmierciożercą? Mrocznego Znaku nie da się przykryć podkładem.
Reakcja Harry’ego jest niezbyt adekwatna do sytuacji. Widzę, na kogo chcesz go wykreować, ale mam wrażenie, że bardzo się z tym spieszysz. I (o ile Harry zostanie ze śmierciożercami) jeśli w przyszłości zacznie zachowywać się z takim chłodem, zmieni się — zapewne pod wpływem nowego towarzystwa — i jako tako kanonicznemu Harry’emu przytrafi się OOC, tak teraz kompletnie nie wierzę w to, jak się zachował. Teraz jest jeszcze Harrym. Może trochę zmienionym, ale nadal Harrym, którego znamy z kanonu. Tęsknił za Syriuszem, to dla niego chciał się mścić. Jego świat zostaje przewrócony do góry nogami, a Harry odpowiada z elokwencją i spokojem godnym Królowej Elżbiety, że wszystko do niego dotarło.
Bardzo szybko chcesz nam wszystko wyjaśnić. Co, kiedy, jak. Jakim cudem Harry dowiedział się o siostrze, gdzie wtedy była, kto się z kim wychowywał… I wszystko spoko, ale brzmi mi to trochę nienaturalnie, deus ex machina, byle Harry jak najszybciej zaczął rozrabiać. Gdyby to odkrywał powoli (np. podyskutował ze Snape’em do momentu dowiedzenia się prawdy o rodzicach i zechciał to przetrawić, a dopiero potem z czasem dowiedziałby się o siostrze, miejscu jej pobytu itp., fajnie mogłoby się to poukładać w fabule. Albo gdybyś poświęciła temu więcej czasu w rozdziale, a nie pach — James śmierciojad, pach — Huncwoci śmierciojady, pach — Lilka wyrodna matka, pach — siostra u Malfoyów), moim zdaniem fabuła zyskałaby więcej, czytelnik mógłby dłużej się ciekawić.
Najbardziej (jak dotąd) podoba mi się odpowiedź Snape’a. „Jestem szpiegiem, Potter. Zawsze będę po wygranej stronie”.
Avada miała za zadanie przeciągnąć Harry’ego na stronę śmierciożerców. Ach, gdyby w kanonie to było takie proste, Voldek natychmiast zmajstrowałby sobie dzieciora. Na wszelki wypadek. XD Bella byłaby w siódmym niebie.
Ohoho, no i mamy Hermionę. XD Zwłaszcza że Harry nazwał ją swoją przyjaciółką, co oznacza, że kanon sprzed śmierci Syriusza zmienił się mniej, niż podejrzewałam. Prędko pozbywasz się tajemnic, co oznacza, że albo zamierzasz bardzo szybko zakończyć opko, albo masz w rękawie jeszcze kilka większych.
„Strona po której stał Dumbledore, choć była nazywana jasną i dobrą, w rzeczywistości taka nie była. To była decyzja pomiędzy złem, a mniejszym złem. Która jednak jest która?” — była, była, była, jest. Zauważyłam, że masz problem z powtórzeniami słowa „być”, ale to można łatwo wyeliminować, musisz tylko trochę się wysilić. Jeśli faktycznie zdanie miałoby brzmieć fatalnie po takiej zmianie, jedno powtórzenie nikogo nie zabije, ale warto na to zwrócić uwagę. Tak samo analogicznie w kolejnym akapicie — chłopak, chłopak, a spokojnie możesz użyć nawet słowa „on” czy pokusić się o podmiot ukryty.
Usuń„Może to tylko pani Figg, albo któryś z innych sąsiadów” — przed „albo” w takiej sytuacji nie stawiamy przecinka.
„– Hermiona? – powiedział zaskoczony, dziewczyna była jedną z ostatnich osób, które spodziewałby się ujrzeć na Privet Drive. – Co ty tu robisz? – zapytał Wybraniec” — to „zapytał Wybraniec” jest tu kompletnie niepotrzebne. Aha, jeszcze pomiędzy „powiedział zaskoczony” a „dziewczyna była jedną z…” dużo lepiej sprawdzi się średnik (;). Zauważyłam, że autorzy fanfików trochę się go boją i albo nadużywają przecinków, albo siekają zdania na bardzo krótkie. Oczywiście czasami krótkie zdania albo bardzo długie mogą być dobrym zabiegiem, ale jeśli nie masz takiego zamysłu (zwłaszcza w narracji trzecioosobowej, kiedy narrator komentuje sytuację na chłodno), użycie średnika jest dobrym rozwiązaniem, bo działa jak coś pomiędzy lekkim przecinkiem i konkretną kropką.
„– Mogę wejść? – zapytała dziewczyna, po chwili ciszy, widząc, że chłopak jest zdezorientowany. – Chcę ci wszystko wyjaśnić, Harry – powiedziała” — po pierwsze: był zdezorientowany. Po drugie: nie musisz cały czas dodawać na końcu zdania, że powiedział ktoś, zapytał ktoś. Mało tego, jeśli masz dwójkę bohaterów, wystarczy jedno „zapytała”, nie musisz dodawać, kto to zrobił, końcówka czasownika nam to mówi. Jeśli rozmawiają ze sobą dwie postacie, przy jednej wypowiedzi napiszesz „zapytał Harry”, a Hermiona zaraz mu odpowiada, wystarczy sam dialog, który wyglądałby tak:
„– Hermiona? – powiedział zaskoczony,(;) dziewczyna była jedną z ostatnich osób, które spodziewałby się ujrzeć na Privet Drive. – Co ty tu robisz?
– Mogę wejść? Chcę ci wszystko wyjaśnić, Harry” — ja wywaliłabym nawet to od „dziewczyna była” do „na Privet Drive”, wystarczy samo słowo „zaskoczony”, reszta zdania nie sprawi, że Harry będzie wyglądał na jeszcze bardziej zaskoczonego, czytelnik sam do tego dojdzie. XD
O, właśnie — „Harry w ogóle nie spodziewał się, że jego najlepsza przyjaciółka go odwiedzi, dlatego był zaskoczony, że ją ujrzał pod domem jego krewnych. Miała farta, bo przecież Dursleyów nie było w domu”. Twoje rozdziały są całkiem długie (w porównaniu do przeciętnego potterowskiego opowiadania), ale gdyby usunąć z nich te zbędne „powiedziała dziewczyna”, „zapytał chłopak” kilka razy w wypowiedzi, niepotrzebne określenia bohaterów (naprawdę podmiot ukryty nie boli, trzeba go tylko umieścić tak, żeby odnosił się do Harry’ego, nie do np. stołu, przy którym usiadł, bo później wychodzi, że ten stół obrzucił Hermionę wrogim spojrzeniem) i wałkowanie w koło Macieju jednej sytuacji (gdybyś chociaż pokusiła się o jakieś synonimy, ale ty praktycznie przeklejasz całe frazy z jednego krótkiego akapitu do drugiego), odcinek bardzo by schudł. I nie ma w tym nic złego, nie musisz walić rozdziałów na kilkadziesiąt k słów, po prostu lepiej przeczytać coś krótszego, co ma ręce i nogi, niż walczyć z tekstem, w którym cały czas autor wszystko przegaduje, upewnia się, że na pewno czytelnik zrozumiał, że Harry był zaskoczony (a, co mi tam, wezmę i napiszę jeszcze dwa razy w tym samym zdaniu, żeby każdy zauważył).
Hermiona zachowuje się tak, jakby nie widziała się z Harrym przez dwadzieścia lat, a przecież minęło ile? Kilka tygodni? NO, od bidy prawie dwa miesiące, ale może Hermiona ma takie zdanie o nim jak ja. XD Że Potter został obdarzony pamięcią złotej rybki i nie pamięta, że Hermiona słodzi dwie łyżeczki. XD
Kompletnie nie rozumiem takiego zabiegu — Hermiona (bo to ZAWSZE jest Hermiona) żyje sobie spokojnie ze swoimi mugolskim rodzicami, kocha ich, jest po stronie dobra, cud, miód, kanon dwieście procent, aż tu nagle zostaje porwana, ewentualnie jej prawdziwi rodzice (czy to Malfoyowie, czy to Lestrange’owie, czy sam Voldzio, rzadziej randomowi śmierciożercy) zjawiają się w jej rodzinnym domu, oświadczają, jaka jest prawda, a nasza droga Już-Nie-Granger — czasem wcześniej, czasem później, ba, czasami nawet natychmiast — porzuca swoją prawdziwą tożsamość, poglądy, nazwisko, wszystko, żeby stać się złą osobą. Ba, w bardziej ekstremalnych przypadkach zaraz po wakacjach musi nagle w szóstej albo siódmej klasie przyjąć ponowny przydział, ot tak, bez powodu, bo przecież w Gryffindorze nigdy nie było żadnego śmierciożercy. Byłam pewna, że u ciebie jest inaczej. Że Hermiona po prostu jest córką Belli i Rudolfa. Bo tak. Aż tu nagle wyjeżdżasz z jakimś porwaniem. Gdyby Hermiona zachowywała się inaczej, wszystko bym zrozumiała, ale nawet Harry nie jest takim idiotą, żeby nie zauważyć zmiany w zachowaniu najlepszej przyjaciółki, BA, sama Hermiona nie jest taką kretynką, żeby nagle zmienić stronę, bo tak. Jakie znaczenie ma fakt, że jej biologicznymi rodzicami jest Bella i Rudolf? Przecież to jej mugolscy rodzice ją wychowali. Mogła sobie nienawidzić Dumbledore’a (bo pewnie to TO, co „wszystko zmieniło”), ale to nie znaczy, żeby od razu przechodzić na stronę Voldemorta. To jak z partiami politycznymi. Nie mamy do wyboru tylko PiS-u i PO, a ludzie jak idioci narzekają, że jest źle za jednych i za drugich. I boli mnie. Naprawdę cholernie mnie boli, że robisz z Voldemorta skretyniałego barana, który zmusza Hermionę do przyjęcia Mrocznego Znaku. Już nie wiem, co gorsze — Hermiona z dupy zmieniająca strony czy Voldzio po lobotomii. </3
UsuńZastanawiam się, jak planowałaś to opowiadanie. Skoro nie wywaliłaś całego kanonu do kosza, a jednak postanowiłaś tak znacząco go zmienić, musiałaś zaplanować wszystkie wydarzenia, choć luka w przejściu Jamesa na ciemną stronę (śmierć Lily, blizna Harry’ego, Priori Incantatem z Jamesem w roli głównej na cmentarzu) pozwala mi sądzić, że chyba nie przeanalizowałaś całej „Czary Ognia” i „Zakonu Feniksa” na tyle dokładnie, bo znowu Hermiona dowiaduje się o swoich prawdziwych rodzicach, kiedy była na feriach w domu Syriusza, nikt nic nie widzi, potem walka w Departamencie… Coś mi tu nie gra, a tym czymś jest nieadekwatne zachowanie bohaterów do zaistniałej sytuacji. Jednak taka informacja powinna wstrząsnąć Hermioną na tyle, że ktoś (choćby taka Molly Weasley, która w sekundę potrafi rozpoznać, czy ktoś z jej bliskich coś przeskrobał) zobaczyłby, że Granger jest od ferii jakaś przybita. I dlaczego Hermiona nie poleciała z tym porwaniem do Dumbledore’a? Z jej opowieści wynika, że dopiero po śmierci Syriusza dowiedziała się całej prawdy, zatem przez okrągłe pół roku nadal wierzyła, że Dumbledore jest święty i nieskalany. Mieszanie kanonu z tak szalonymi pomysłami to trudna sprawa i trzeba mieć wszystko na uwadze, nie można sobie tak po prostu tu wywalić, tam dodać, a tu przestawić, bo wygląda to nienaturalnie i na kilometr wonieje imperatywem.
Pierwszy akapit (ten w scenie spotkania Harry’ego z Ronem) jest bardzo łopatologiczny. Piszesz wszystko jak w instrukcji albo jak w krótkim opisie tego, co będziesz chciała przedstawić, tylko postanowiłaś sobie na brudno zapisać, żeby nie zapomnieć. Moje notki w Wordzie tak wyglądają, kiedy coś wpadnie mi nagle do głowy, a zaraz muszę gasić kompa i iść spać. Trochę fantazji, pobaw się słowem, zwłaszcza że piszesz w trzeciej osobie; możesz pokusić się o jakiś opis tego, co jest na Pokątnej. Gdybyś pisała w pierwszej osobie, mogłabyś przesadnie oddać zdenerwowanie, nie musiałabyś słowem wspominać o tym, jak wygląda Pokątna, bo Harry miałby to na obecną chwilę gdzieś, ale narracja trzecioosobowa sprawia, że opisy (nawet w chwili zdenerwowania bohatera) nie wyglądają sztucznie. Możesz zostawić jakieś niedopowiedzenie, fakty wyglądające tak „Napisał chłopakowi, że chce kupić kilka rzeczy szkolnych i czy przypadkiem tego dnia nie będzie go na Pokątnej” są w tej chwili mało istotne. Możesz to przekazać w inny sposób. Np. Ron mógłby przywitać się z Harrym i od razu zagadnąć: „— Ej, może byśmy po Ollivanderze walnęli sobie po kremowym piwku?”.
Usuń„Oczywiście Harry ani jednym słowem nie wspomniał o Avadzie, czy o Hermionie” — w takiej sytuacji nie potrzeba przecinka przed „czy”.
Widzę, że Harry użył swoich całych dwóch szarych komórek i postanowił podpuścić Rona. Chytre, a akurat reakcja Rona bardzo mi się podoba, jest całkiem kanoniczna i „bezpieczna”, czyli jak na Rona przystało. Szkoda tylko, że nie poświęciłaś więcej czasu na opisanie ich spotkania. Ot, chwilę porozmawiali i rozeszli się do swoich domów — deus ex machina jak się patrzy.
Rozumiem, że Harry dostał dyspensę i mógł używać sobie magii, ile dusza zapragnie, ale to chyba nie jest równoznaczne ze zdjęciem Namiaru? Namiar sam wygasa i nie można go sobie tak po prostu zdjąć, a zaklęcia z dziedziny czarnej magii raczej nie podchodzą pod te, które minister życzyłby sobie, żeby Harry ćwiczył. Chyba że to znowu jakaś sztuczka Voldemorta.
Czyli Harry wybędzie z domu Petunii, zanim zjawi się Dumbledore? Swoją drogą, ciekawa jestem, jak by wyglądała konfrontacja Harry’ego z dyrektorem. No i jak potoczyła się sprawa spadkowa? I co ze Stworkiem? Liczę, że to też się niebawem wyjaśni.
Okej, podsumowując. Potrzebujesz bardzo dobrej bety. Takiej, która nie tylko będzie znała podstawowe zasady interpunkcji i wyłapie ci wszelkiego rodzaju Słońca, literówki i powtórzenia, ale sprawdzi się jako dobra rada. Beta nie może zrobić za ciebie wszystkiego, ona ma wyłapać jakieś drobne formalności (bo to, że beta nie wie, że przed zwykłym „albo” nie stawia się przecinka, to jedno, ale oznacza to, że ty także tego nie wiesz) i przede wszystkim stwierdzić, czy zdanie brzmi dobrze, czy może lepiej zmienić szyk, a może nawet całkiem wywalić. Dobra beta powinna mieć swój rozum i nie poprawiać bezmyślnie wszystkiego, co jej wyślesz; jeśli coś w fabule okaże się rakiem albo jakiś fragment będzie bez sensu (jak np. to powtarzanie w kółko, jak to Harry nie jara się czarną magią), powinna ci o tym powiedzieć. Bo niestety te osoby, które do tej pory cię betowały, kompletnie się do tego nie nadają (choćby przez sam fakt braku znajomości PODSTAWOWYCH zasad interpunkcji). Jeśli nie będziesz mogła znaleźć jednej osoby, która to ogarnie, może powinnaś poszukać dwóch? Jednej obcykanej w przecinkach, drugiej od zdań, obie mogą też wypowiedzieć się na temat fabuły. Nie pamiętam, czy podsyłałam ci stronę z betami. Jakiś czas temu było tam kilka dobrych, może teraz też się coś znajdzie.
http://betowanie.blogspot.com/
Aha, i raczej nie szukaj bety na fejsie. Jeśli chcesz mieć kogokolwiek, kto oceni twój tekst, spoko, bo zawsze się ktoś znajdzie, ale jeszcze się nie zdarzyło, żebym w zgłoszeniach widziała kogoś, kto zna się na rzeczy. Bety z opciogrupek zwykle narobią pełno błędów interpunkcyjnych nawet w tych zgłoszeniach, więc z czym do ludzi.
Do zobaczenia pod kolejnym rozdziałem. XD
http://dark-love-riddle.blog.onet.pl/
Wiedziałam, że ostatnio coś mi umyka! Miałam odpowiedzieć na Twoje komentarze ze 3 dni temu, bodajże, ehhh….
UsuńKolejne błędy, okej xD Poprawię jutro, dzisiaj już mi się nie chce xD
Zastanawiałam się, czy trochę nie przesadziłam z wylewnością Snape’a, ciężko jest się w niego wczuć, ale w końcu zostawiłam, jak napisałam.
Moja koszmarna Lily xD. Ostrzegałam, że jestem rozwiedziona z kanonem. Lily wiedziała, że James ma Znak, ale uwierzyła w to, że przyjął go pod wpływem Imperiusa. Pisałam o tym w którymś rozdziale
Być może teraz dużo się dzieje, ale to nie znaczy, że nie będzie tego więcej xD. Nie zamierzam tak szybko opowiadania kończyć, mam ogólnikowe zarysy wybiegające jeszcze na 7 rok nauki, a więc trochę tego będzie, nie wiem jeszcze jak mi wyjdzie, ale biorąc pod uwagę to, ile już mam zapisane i w jakim momencie jestem, to spokojnie ponad 30, jak nie więcej. Nie wykluczam, ze jeszcze, coś dodam, bo zawsze najlepsze pomysły wpadają mi w trakcie pisania.
Być może póki co tak to wygląda, ale Hermiona nie zmieniła strony „bo tak”, czy dlatego, że nie jest szlamą i musi je teraz tępić. Więcej Hermiony i jej powodów wyjdzie w kolejnym rozdziale.
Tu Ci się przyznam, ze nigdy nie planuje z dokładnością każdego szczegółu i wydarzeń. Owszem, mam ogólnikowe wydarzenia i taki zarys fabuły. Niektóre sytuacje są rzeczywiście takie, nad którymi się głowiłam, a inne ( w sumie sporo) to czysta improwizacja. Nie mogę za wiele planować, bo w połowie bym wszystko pozmieniała :D
Sprawa spadkowa wyjaśni się trochę później :D
Rozdziały sprawdzały mi piszące koleżanki, które lepiej ogarniają poprawność niż ja^^. Zajrzę jednak na tą stronkę.
Jak zawsze dziękuję za Twoje bezcenne rady i komentarze, dające do myślenia :)
Okej, powiem, że mi się bardzo podoba i to opowiadanie jest dość zaskakujące. Z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń.
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą to kiedy mniej więcej będzie następny rozdział??
Jej, cieszę się! :D Rozdział jest już u bety :)
UsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńPrzrczytałam i przede wszystkim muszę wyznać, że rozdział Nir przypadł mi do gustu. Snape jest taki nie Snape. Za dużo gada jak na sztywnego profesorka eliksirów. Do tej pory miał kija w dupie, a tu taka wylewność, że hej!
Druga sprawa -Hermiona. Ni kurze, kto jak to, ale kujonica, perfekcyjna szlama, przyjaciółka do rany przyłóż, a przede wszystkim najrozsądniejsza z całej trójcy nagle pała miłością do Voldzia. To się kupy nie klei. Wyjaśnienia jakimi raczy Harry'ego mnie w ogóle nie przekonują, a jego o dziwo tak. Nadciągane wyszło w *UJ!
Córka Belatrix a mimo to całe Lara spędził u mugoli, jakim cudem? Mamuśka czy ojczulek nie chcieli dziecka, że ją wywalili jak śmiercia w dodatku do ludzi nie magicznych, którymi się brzydzą.
Ron, ach ten Ron. Czy on w każdym opowiadaniu musi być tym złym? xD O ile wierze w jego posłuszeństwo wobec Dumbledore o tyle nie uwierze, że jest całkowicie ślepy. Choć głupi to wszędzie potrafi widzieć intrygi i zło, a tu, proszę. Marionetka Albusa 100%.
Na koniec słów kilka o treści. Długość głównie zawdzięczasz powtórzeniami, nadgodliwie. Synonimami też sypiesz kiedy nie trzeba, bo gdzie w opisie jest tylko jeden bohater nie musisz go punktować co zdanie. Wszyscy wiedzą, że to on robi lub myśli. Typu: Harry był. Gryfon widział. Okularnik wyszedł. A wystarczyło wybrać jedno i spisać: Gryfon był.Widział. Wyszedł. ;) rozumiesz o co mi chodzi?
Ps. Jednak siostra, ni świetnie. Tylko czemu jej nie było? Czemu nic nie wiedział? I przede wszystkim jakikm kuzwa cudem jeden Potter żyje pod dachem Malfoy'ów a drugi jest przez niego znienawidzony? Wiem, że na początku Draco chciał się zakumplować, w jakimś stopniu, ale domy od razu podzieliły jego zamiary, ale bez przesady nooooo. Potter to Potter. Bez względu na płeć XD i Ruda po matce. Co to za matka, która w doopie ma dziecko? Nawet dwoje bo wspomnienie świadczy o obecności jednego z bliźniąt. Drugie oddała Lordziowi jako daninę?
Ach, wiem, że już kończyłam, ale jeszcze pytanko o Granger. Porwano ją? Bała się matuli? Ona nieustraszona normalnie kanoniczna Hermiona bez względu na wszystko wyjawiłaby te straszną informację przyjacielowi. Ronaldowi, nie to jasne, ale na miłość Godryka! Harry'emu by powiedziała. Ja to wiem.
Mimo to nie zrażam się i będę czytać dalej.
Pozdrawiam.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, cudowne, Harry wiele dowiedział się o swoich rodzicach, jak się okazuje Lili była całkowicie po stronie Dumbledora, no i Hermiona jest córką Belatrix, chciałbym się więcej dowiedzieć o tym...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nigdy nie lubiłam Dumbledore'a i Evans, ale teraz wręcz ich nienawidzę i życzę im jak najgorzej. Hermiona córką Belli?! Pomysł ciekawy oraz oryginalny ;) Fajne jest też to, że dziewczyna mimo zmiany stron nadal jest sobą. No i cieszę się bardzo, że Harry ma własny rozum i nie chce aby ktokolwiek nim manipulował. Nie mogę się doczekać jego spotkania z Catherine :)
OdpowiedzUsuńCóż, ja do żadnej z tych postaci niczego nie mam, ale lubię bardzo łamać kanon :)
UsuńHermiona córką Belli?! Dobrze, że nie zrobiłaś z Belli kochającej mamusi. A Ron zapewne pobiegł nakablować Dumbledore'owi. Jestem ciekawa starcia pomiędzy dyrektorem, a Harrym. No i jaką decyzję podejmie chłopak? Zastanawia mnie też Draco i czy zaprzyjaźnią się? (Oby!)
OdpowiedzUsuń